sobota, 24 października 2015

Rozdział 12.


~***~

Otwieram oczy i czuję ogromny ból. Nie wiem, na czym skoncentrować się najpierw: na tym, że jestem przykuta do ściany, czy na tym, że głowa niemalże przy każdym ruchu i oddechu rozpada się na milion drobnych kawałków? Wdech, wydech. Świst wydobywający się z płuc nie świadczy najlepiej. Strach opanowuje całe moje ciało. Nie myślę racjonalnie. Każdy zmysł jest wyostrzony. Ciemność. Dookoła czerń i tylko tafla światła spod drzwi wpada do pokoju. Jest go niewiele, nie widzę nic poza tym. Cisza, jaka panuje wokół jest dobijająca. Kto i co ode mnie chce? Wdech, wydech... Po policzku spływają pierwsze łzy. Muszę być twarda. Na pewno mnie ktoś stąd wyciągnie. Jestem optymistką, zawsze nią byłam i nawet w takiej chwili powinnam się twardo tego trzymać. Słyszę tupot butów. Przełykam ślinę, a oddech nie jest już tak spokojny, jak do tej pory. Drzwi się otwierają, a blask żarówki oślepia mnie na moment. Mrużę oczy i słyszę łańcuch. Prawa ręka swobodnie opada na ziemię, a chwilę potem ciągnięta jestem do góry. Syczę z bólu i odwracam głowę w stronę osoby. Człowiek ma na sobie czarną kominiarkę. Nie widzę nic, prócz koloru jego oczu, które ostatecznie zlewają się z materiałem. 
-Gdzie ja..- zostaję uderzona w policzek i ciągnięta dalej. W końcu dochodzimy do kolejnych, metalowych drzwi i znajdujemy się w korytarzu. W powietrzu unoszą się gęste smugi dymu, w głośnikach lecą jakieś stare piosenki, a pomieszczenia po bokach oddzielone są tylko kawałkiem materiału. Słyszę dziwne dźwięki, co nie zwiastuje dobrych wiadomości. Pierwsze, co przychodzi mi do głowy, to burdel. Kiedy mijamy kolejne pomieszczenie- tu zasłona jest odsunięta i widzę nagą dziewczynę, która jest nieprzytomna. Wtedy ogarnia mnie histeria. Ze wszystkich sił próbuję wytargać łańcuch z rąk mężczyzny, ale jestem zbyt słaba. Łkam w niebo głosy i proszę go, aby mnie wypuścił. Na nic. W końcu dochodzimy do końca korytarza i zatrzymujemy się przed masywnymi, drewnianymi drzwiami. Bandyta, który mnie tu doprowadził, puka do nich i czeka chwilę, aż ktoś się pojawi. W tej chwili się otwierają, a w progu stoi wyższy ode mnie mężczyzna. Lekki zarost, ciemne włosy, ciemne oczy i tatuaże. Przełykam ślinę, a mężczyzna uśmiecha się od ucha do ucha. Zaprasza mnie do środka skinieniem dłoni i zamyka za mną drzwi. Zatrzymuję się dwa metry dalej i rozglądam się dookoła.
-Wody?- pyta, a ja nic nie mówiąc, obserwuję go. Idzie w stronę butli z wodą i nalewa ją do piankowego kubeczka. Odwraca się do mnie, czekając aż coś powiem, po czym odwraca się i napełnia drugi. Wskazuje na krzesło przed biurkiem, ale jestem tak przerażona, że nadal stoję w miejscu i próbuję wyrównać oddech.
-Selena Marie Gomez. Uczennica Manhattan High School* i modelka. Lat osiemnaście. Tata hotelarz, matka pisarka, siostra menadżerka.- czyta z jakiejś kartki i podaje mi kubek. Patrzę na zawartość i na niego. Nie odbieram wody, nadal stoję w miejscu. -Ładna, seksowna.- odkłada papiery na blat i siada na ogromnym, skórzanym fotelu. Zapada cisza. Mężczyzna lustruje mnie od stóp do głów. Ponawiam próbę uspokojenia oddechu. Wdech, wydech. -Boisz się?- pyta, drapiąc się po brodzie. Staram się nie wyglądać na przerażoną. W głębi duszy piszczę, jak mała dziewczynka i chowam się za szafką, by nikt mnie nie znalazł. -Każdy na początku się boi. Przyzwyczaisz się.- wzrusza ramionami i coś zapisuje. -Brody!- woła, a do pomieszczenia wchodzi ten, który mnie tu przyprowadził. Chwyta mnie mocno za ramię i wyprowadza z gabinetu. Znów idziemy, ale tym razem jest tu więcej odsuniętych zasłon. Znów zaczynam płakać, kiedy widzę kolejne dziewczyny, które są albo całkowicie nagie, ale w skąpych ciuszkach leżą na łóżku i nie wiedzą, co się wokół nich dzieje. 
-Proszę, nie róbcie mi krzywdy.- łkam, ale znów dostaję w policzek. Zaciskam powieki i błagam Boga, aby to był tylko sen. Gryzę się w język, szczypię wewnętrzną część ręki i nic. Nadal tu tkwię. Oto pierwszy stopień piekła. Mój koszmar się zaczyna, a filmy, które oglądałam z zaciekawieniem stały się rzeczywistością. 

~***~

Nie wiem, ile minęło. Dzień? Dwa? Tydzień? Mój żołądek wywraca się we wszystkie możliwe strony. Głowa przestała mieć znaczenie. Już przyzwyczaiłam się do bólu. Z nadgarstka zdarła się skóra, więc łańcuch zakrywa otwarte rany. Pomieszczenie nadal spowite jest czernią. Już nawet nie widać światła wpadającego przez szparę pod drzwiami. Im więcej czasu mija, tym bardziej tracę nadzieję. Skąd ktokolwiek się dowie, że tu jestem? Prędzej umrę, a moje zwłoki zakopią gdzieś w lesie, a w najgorszych snach zachowają mnie przy życiu i cały czas będą używać jako zabawkę seksualną. Gomez, uspokój się. Bądź silna! woła rozpaczliwie głos, ale nawet on nie jest już tak władczy, jak zawsze. Opadł z sił. Jak ja...
W pewnej chwili słyszę tupot butów. Drzwi się otwierają i ktoś zapala światło. Znów mrużę oczy i spoglądam w stronę drzwi. Wysoki, łysy, umięśniony facet trzyma w ręku tacę. Podchodzi do mnie i kuca zaraz obok. 
-Jeśli chcesz żyć, musisz to zjeść.- mówi ostro. -A jak nie chcesz, to mów od razu, przejdziemy do konkretów.- rzuca tacę pod moją dłoń i wstaje. Podchodzi do drzwi i stojąc w nich czeka, aż dokonam wyboru. Biorę więc suchą kanapkę i gryzę kawałek. Strach jednak zaciska mi gardło i uniemożliwia przełknięcie pokarmu. Popijam to wodą i jedyne, co opróżniam do końca, to szklanka cieczy. -Zjedz kanapkę.- rozkazuje, a ja podsuwam nogi pod brodę. -Zjadaj to, kurwo!- syczy przez zaciśnięte zęby i podchodzi do mnie. Bierze rozmach i uderza mnie w twarz. Policzek szczypie. Do oczu znów napływają łzy. Zaciskam jednak szczękę i unoszę wzrok do góry. Jestem silna! Muszę być.
-Czego ode mnie chcecie?!- krzyczę. -Pieniędzy? Dam wam je! Tylko mnie kurwa puśćcie!- wrzeszczę i znów dostaję w twarz. -Dawaj, uderz znowu!- wpadam w furię, która za moment przerodzi się w histerię. Nie zniosę tego więcej. Nie dam rady. Wtedy mężczyzna- Brody, jak dobrze pamiętam, zaczyna mnie kopać, wyzywać i pluć. Zwijam się w kłębek czując, jak żebra łamią się pod siłą uderzeń. Jego pięść trafia w mój policzek. Pluję krwią. Wtedy ktoś wbiega do środka i odpycha go ode mnie.
-Ty jesteś popierdolony! Zabijesz ją!!!- wrzeszczy ten z tatuażami i podnosi mnie do góry. Kiedy widzi, że jestem przytomna, wstaje i wypycha mężczyznę na zewnątrz, ciągle go wyzywając. Nagle w pomieszczeniu słyszę psujące się radio i zaczyna lecieć jakaś piosenka z lat pięćdziesiątych. Po niej znów śpiewa Elvis Presley. Ta muzyka powoduje, że czuję się jak w jakimś chorym filmie! Wtedy wraca prawdopodobnie właściciel tego miejsca- mężczyzna, który ze mną rozmawiał na samym początku i przed momentem uratował mi życie. Kuca ponownie przy mnie, a ja czuję się coraz słabiej. Zaczyna kręcić mi się w głowie i obraz staje się zamazany. Jedynie, co widzę, to strzykawkę wyjmowaną spod marynarki faceta, a potem ciemność...

~***~

Budzę się. Jestem strasznie słaba. Kiedy tylko zaczynam kontaktować, dochodzi do mnie, gdzie jestem. Próbuję się podnieść, ale jedyny ruch, jaki jestem w stanie zrobić, to obrócenie głowy w inną stronę. Chcę poruszyć ręką, ale nie mam na to siły. Oddycham coraz szybciej, co sprawia mi ogromny ból przez połamane żebra. Mózg pragnie się znowu wyłączyć, ale nie mogę. Wtedy słyszę głośniejsze głosy tuż przed zasłoną. Nie, nie, nie, nie! Po policzku spływają już grochy. Wiem, co się teraz stanie i naprawdę chcę to pominąć. Zapłacę im każdą sumę, byleby mnie zostawili w spokoju. 
Zasłona się odsuwa i do środka wchodzi Brody. Z perfidnym uśmiechem na twarzy podchodzi do mnie.
-W końcu dziwka znalazła swoje miejsce.- rzuca pewny siebie. Chwyta rękę i wstrzykuje coś. Jestem jednak na tyle zmęczona, że nie mam sił nawet się przeciwstawić. Po zastrzyku wcale nie czuję się silniejsza. Wychodzi Bordy i znów jestem sama. Mam chwilę, by wszystko dokładnie obejrzeć. Dwa metry od łóżka jest okno, które zasłonięte jest ciemnym płótnem. Tuż obok drzwi jest lustro i umywalka. Na przeciwko tego stoi jedno krzesło. Lampka, która mieści się na szafce nocnej rozświetla poniekąd pomieszczenie. Niewiele jednak to daje, bo i tak panuje tu mrok. Przyzwyczaiłam się do tak ciemnych kolorów. 
Do środka wchodzi jakiś mężczyzna. Zaczyna się rozbierać. Oddycham coraz głośniej i mam ochotę piszczeć, ale nawet na to nie mam siły. Kiedy facet zaczyna się do mnie dobierać, nie jestem w stanie nic zrobić. Ta bezradność dobija mnie jeszcze bardziej. Co takiego zrobiłam, że muszę przez to przechodzić? Dlaczego czuję się jak w pierdolonym filmie? 
Zanim facet zaczął się do mnie konkretnie dobierać, usnęłam. Budzę się dopiero wtedy, kiedy jest po wszystkim. Jestem sama, naga i nadal słaba. Może to przez to, że nie jem? Pewnie tak... Teraz skupiam się na obmyśleniu planu, jak się stąd wydostać. Nie wiem, jak to zrobię, ale muszę zaplanować to dość dokładnie.

*JUSTIN'S POV*
*parę dni wcześniej*
Czekam, aż dziewczyna wróci do domu. Kończę odkurzanie i dokańczam mycie podług. Potem ruszam przed dom, by sprawdzić, czy wszystko w porządku. Mam dziwne przeczucie, a one mnie nigdy nie mylą. Dochodzę do śmietnika i nie widzę dziewczyny. Zamiast tego na ziemi leży powiewająca na wietrze kartka. Zaczerpuję głęboko powietrza, bo doskonale wiem, co się kroi. Kłopoty. Wielkie kłopoty. To był błąd, że wprowadziłem ją do tego świata.

Bieber, mogłem się domyślić, że znalazłeś tą kartkę. Doskonale wiesz, o co chodzi i liczę na to, że szybko to załatwisz. Mamy coś, na czym ci chyba ostatnio za bardzo zależy. No chyba, że chodzi ci o przelotny seks, jaki ci zapewnia? Zadbamy o to, żeby nie straciła formy w tej sprawie. Masz 24 godziny, aby oddać pieniądze. Potem masz coraz mniejsze szanse na odnalezienie jej...żywej. 
Przełykam ślinę i zaciskam brwi. Gniotę papier w ręku i biegnę do środka domu. Wbiegam po schodach na górę i bez pukania wpadam do pokoju, gdzie jest Zac z Taylor.
-Mają ją.-dukam zdyszany i pokazuję kartkę papieru.
-O co chodzi?- pyta zdezorientowana blondyna i zakrywa się materiałem.
-Pierdolisz...- szepcze wręcz przerażony szatyn. Zrywa się na proste nogi i ubiera błyskawicznie spodnie. -Jeśli to naprawdę oni...
-Historia nie może się powtórzyć.- warczę. -Już może zamawiać sobie trumnę.- Chowam zgnieciony paper do spodni i oboje zbiegamy na dół. Wsiadamy do pierwszego auta, jakie jest w garażu i z piskiem opon wyjeżdżamy z działki. Nerwy sięgają zenitu. Ona nie może tak skończyć. Nie pozwolę na to. Nie tym razem.

*SELENA'S POV*
*obecnie*
 I znów budzę się całkowicie zaspana. Nie wiem, co się ze mną działo przez ostatni czas, ale ból w okolicach złączenia ud jest niewyobrażalny, tak samo w klatce piersiowej. Bardzo wolno przysuwam kolana pod brodę i zaciskam oczy, by nie uronić kropli łez.
-Pamiętaj, gnoju. Ona ma być żywa. Spróbuj ją pobić, a cię zabiję.- słyszę władczy ton mężczyzny, a po chwili do środka ponownie wita Brody. Mam setki pytań, na które potrzebuję odpowiedzi. Jeśli sama ich nie dostanę, to je wyciągnę.
Mężczyzna siada z tacą na kolanach tuż przy łóżku, na krześle. Stawia ją na szafce nocnej i patrzy na mnie.
-Jesteś cała brudna.- mruczy pod nosem i bierze do ręki miseczkę. -Zjedz to, a nie będziesz taka zmęczona. Czeka cię pracowity dzień.- chwyta mnie pod pachy i podnosi do góry, niczym małe dziecko. Odbieram od niego miseczkę i doskonale wiem, że muszę to zjeść. Nie umrę. To nie ten czas. Muszę być silna i gotowa by walczyć. Parę godzin wcześniej naprawdę żałowałam, że tak mało zjadłam. Byłabym w stanie się obronić. Łzy znów spływają po policzku. Czemu ja ciągle płaczę, do jasnej cholery!!! 
-Nie śpiesz się. Mamy czas. I jak cię proszę, nie wkurwiaj mnie swoim głosikiem, bo znów ci przyjebę.- wzdycha poirytowany, nim zdążyłam o cokolwiek zapytać. Siedzę więc cicho i dławiąc się łzami, próbuję zjeść tą papkę dla dzieci. Kiedy wpycham ostatnią łyżkę do buzi, czuję się tak obrzydliwie, że mam ochotę zwymiotować. Od razu wypijam szklankę wody, bo nie zdawałam sobie sprawy, jak bardzo chciało mi się pić. Odstawiam wszystko na tacę, a następnie ocieram spływające łzy. Mężczyzna wstaje, a na twarzy maluje mu się ulga. Bierze naczynia i wychodzi. Po chwili dociera do mnie to, że siedziałam przed nim naga. Czuję się upokorzona i wykorzystana.
Zbieram siły i wstaję z łóżka. Człapię nogami do lustra i patrzę w swoje odbicie. Szczerze? Chciałabym cofnąć czas i wybić sobie z głowy ten pomysł. Jeśli rany się źle zagoją, to zostaną blizny.... Nigdy nie zostanę modelką. Będę nikim. Jestem załamana! Osuwam się po zimnych płytkach i zalewam się kolejną falą łez. Szlocham w dłonie i zakrywam twarz kurtyną kasztanowych włosów. Opadam na podłogę. To nie ma sensu. Mam dość. Tamta Selena przepadła. Już nigdy nie wróci. 

Dni mijają, a ja nie wiem, ile w stanie jestem jeszcze znieść. Nie jem, darowałam sobie. I tak umrę przez wycieńczenie. Dziennie odwiedza mnie około dziesięciu facetów. Zapewne, gdyby nie długie gry wstępne, byłoby ich więcej. Czy wiem coś więcej? Nie. Nadal próbuję dowiedzieć się, kim jest właściciel i dlaczego mnie tu trzymają. Mam szczęście, że żyję? Nie, to raczej kara boska. Szczęściem by była śmierć. Powolna, długa śmierć. 

*Manhattan High School- szkoła wymyślona na potrzeby opowiadania, mieszcząca się na Manhattanie w Nowym Jorku.

Od autorki: Witam! Pewnie się nie spodziewaliście nowego rozdziału TAK SZYBKO! Ale postanowiłam dodać coś szybciej ze względu na to, że miałam napływ weny i mam gotowy, prócz tego, jeszcze jeden rozdział. Następny dodam dopiero, kiedy będzie duuużo komentarzy :) W pisaniu pomogła mi przyjaciółka Ola, której dziękuję za pewną mocniejszą wypowiedź Justina (pewnie się domyślicie). Hm... A! Pamiętajcie o głosowaniu na Bloga Miesiąca, link niżej. Sprawdzajcie na bieżąco co z rozdziałami na twitterze, pod hasztagiem #EndOfTheRoadJBFF albo na koncie @ClaudiaMaslowx. Myślę, czy już Wam wszystko przekazałam, ale sądzę, ze tak. Jak myślicie, kto ją porwał i dlaczego? Jakieś sugestie? Piszcie w komentarzach. Do następnego- im więcej komentarzy tym szybciej rozdział. ♥

#EndOfTheRoadJBFF

CZYTASZ=KOMENTUJESZ.  

23 komentarze

  1. Justin narobił sobie jakiś problemów pewnie pożyczył kasę od jakiegoś gościa co ma burdela albo cholera wie co ... Niech Justin ją uratuję bo ona tam chyba umrze :( czekam nn ❤️❤️ Weny życzę ❤️❤️❤️

    OdpowiedzUsuń
  2. wooooow! jest świetnie, uwielbiam to opowiadanie, jak każde o Jelenie, czekam na nexta, dobrze się rozkręca !!

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział super ! Boję się o Sel. Oby następny rodział ukazał się niedługo bo nie wytrzymam w tej niepewności!
    Również życzę weny ��

    OdpowiedzUsuń
  4. O matko :0 biedna Sel, mam nadzieje, że Justin ją znajdzie zanim ona umrze :( rozdział jest naprawdę dobry ! Czekam z niecierpliwoscią na nn :*

    OdpowiedzUsuń
  5. O kurcze co tu się porobiło? Nie mogę weź to napraw:( czekam na next:D

    OdpowiedzUsuń
  6. cudowne <3 jejku dawaj szybko ten kolejny rozdział :D

    OdpowiedzUsuń
  7. Jak to czytalam to sie poplakalam:)) Jezu mam nadzieje ze Justin ją znajdzie i ona bedzie modelka:) CUDOWNE

    OdpowiedzUsuń
  8. Super, już nie mogę się doczekać następnego rozdziału :)

    OdpowiedzUsuń
  9. jeeeeeejuuu nie musisz to naprawic , jus musi ja znalezc

    OdpowiedzUsuń
  10. Super, czekam na nastepny <3

    OdpowiedzUsuń
  11. nie moge sie doczekac nastepnego, cudowny rozdzial

    OdpowiedzUsuń
  12. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  13. Selena nie moze tak skonczyc, Justin ja uratuje, musi.
    Nie trzymaj nas w niepewności, szybko dodawaj rozdziały bo bardzo przyjemnie je sie czyta!!!!

    OdpowiedzUsuń
  14. CZEKAM NA NEXT, zycze duzo weny!

    OdpowiedzUsuń
  15. Boże, dodaj już kolejny PLISPLISPLISPLIS!!!

    OdpowiedzUsuń
  16. Kiedy kolejny rozdział? ♡♡

    OdpowiedzUsuń
  17. PROSZEPROSZE daj kolejny rozdzial!!!!

    OdpowiedzUsuń
  18. swietne ff, masz duzy talent, zazdroszcze,
    jak najszybciej wstawiaj nasteony rozdzial

    OdpowiedzUsuń
  19. moim zdaniem to najlepszy rozdzial ( jak do tej pory), nastepne tez musza byc takie supeeer
    zycze duzo weny!
    czekam na next! :*

    OdpowiedzUsuń
  20. fajny rozdzial!!! <3
    ile musi byc kom zebys wstawila nastepny rozdzial? :*

    OdpowiedzUsuń
  21. O boziu dawaj nn jak najszybciej koffam to czekam!!!!

    OdpowiedzUsuń
  22. Jeju jaki cudny rodział. Jak zawsze <3 Biedna Sel...Jus musi ją uratować :c Czekam nn ^^

    OdpowiedzUsuń

Jeśli chociaż trochę podoba Ci się to fanfic, skomentuj to nawet jednym słowem. To tylko parę sekund, a niesamowicie motywuje do dalszego pisania. ♥

Szablon dla Bloggera stworzony przez Devon.