~***~
-Gomeeez!- krzyczy przyjaciółka wnosząca swoją torbę z ciuchami. Zostaje dzisiaj na noc. Pierwszy raz się cieszę, że jest poniedziałkowy poranek. Cały dzień mam już zaplanowany. Najpierw małe zakupy, a potem kosmetyczka. Resztę czasu spędzamy w domu na oglądaniu seriali i nakładaniu maseczek.
-Swiiift!- odkrzykuję i wyłączam TV. Przytulam przyjaciółkę na powitanie, a ta od razu spogląda na mnie badawczo. -Co?
-Bieber się odzywał?- odwracam się na piecie, by uniknąć jej wzroku.
-Może..- wzruszam obojętnie ramionami i pamiętając o moim postanowieniu, odwracam się do niej i uśmiecham ponownie. -Ale co z tego?
-Zaproś go na noc. Niech weźmie swoich koleg..
-Oszalałaś!?- krzyczę, a oczy prawie wylatują z oczodołów. -Oni mi rozpieprzą dom!
-To niech weźmie takich, którzy będą normalni. Albo wiesz co? Wiem! Zróbmy imprezę!- Swift wariuje. Zaczyna wszystko planować, klaskać dłońmi z zadowolenia i kiedy kończy, odwraca się do mnie przodem i czeka, aż coś powiem.
-Nie ma mowy.- mówię stanowczo i przeplatam ręce na piersi.
-Oh, Selena, no!- podchodzi i dosłownie rzuca mi się na ramiona. -A domek weekendowy za miastem?- poważnieję.
-To nie głupi pomysł...
-A jutro nigdzie nie jedziemy, więc..- myślę. W głowie automatycznie rysuje się tabela z plusami i minusami. Plus: Nie ma żadnych sąsiadów, domek jest na tyle duży, że można zrobić domówkę, a na dodatek jest basen. Minus: konsekwencje... A kiedy się coś stłucze, albo ktoś coś ukradnie? -Proszę, proszę, proooszę!- jęczy, składając ręce jak do modlitwy. Wzdycham ciężko i odrzucając długie włosy do tyłu, zgadzam się.
-Przez to cały nasz harmonogram się psuje, bo musimy skupić się na przygotowaniu imprezy.- burczę i znów przeplatam dłonie na klatce.
-Za to wszyscy będą cię za nią chwalić.- piszczy podekscytowana blondi i notując coś w swoim telefonie rusza do wyjścia.
Każdy został poinformowany. Nawet Justin zadeklarował, że wpadnie i zabierze ze sobą kolegów. Dochodzi trzecia, a wszystko jest już gotowe. Ostatnim punktem na liście jest przygotowanie samych siebie. Siedzę przed lusterkiem i nakładam mascarę. Taylor w tym czasie prostuje mi włosy.
-Nate też przyjdzie.- mówi blondynka i patrzy na moje odbicie. Nie odpowiadam, lecz przełykam ślinę. Wyobrażam sobie, co może się dzisiaj wydarzyć. Archibald dostanie szału, kiedy mnie zobaczy z Justinem... A zobaczy na pewno, bo to Bieber, lubi bajerować.
Około siódmej słyszę podjeżdżające auto. Z wnętrza wysiada czterech chłopaków, a potem samochód znika z podjazdu. Justin, Zac, Robbie i Ryan. Swift tuż obok przygląda się każdemu z nich i widzę, jak w jej oczach tańczą iskry szczęścia. To ona jest duszą towarzystwa, gorącą dziewczyną i zazwyczaj przez to ma większe powodzenie u mężczyzn. Widząc takie spojrzenie jestem pewna, że właśnie sobie kogoś wyparzyła.
-Który?- pytam, chociaż odpowiedź jest oczywista. To Zac. Umięśniony, przystojny i na dodatek ma fajny charakter, o którym się przekona na własnej skórze. -Uważaj na nich, mimo wszystko.- klepię ją po ramieniu, kiedy słyszę otwierające się drzwi. Idę w stronę hallu i dostrzegam cwaniacki uśmiech na twarzy Biebera.
-Takie niewiasty nas zaprosiły, że nie można było odmówić.- puszy się Zac, a ja wywracam oczami i przytulam go na powitanie. Robbie od razu rozkłada szeroko ramiona, co z początku mnie dziwi, ale zaraz również go witam. Ryan lekko zawstydzony unosi tylko rękę do góry. Na końcu stoi Bieber. Ma na sobie oliwkowy bomber* ze skórzanymi rękawami, biały top, łańcuch, okulary przeciwsłoneczne, czapkę z daszkiem do tyłu i czarne spodnie z krokiem. Ręce włożone ma do kieszeni, a na ustach pojawia się cwaniacki uśmieszek. Zatrzymuję się więc, przeskakuję na prawą nogę i przeplatam ręce na klatce piersiowej. Mrugam kilka razy i czekam, aż cokolwiek powie. Ten żując gumę robi balona, i szczerzy się jeszcze bardziej. Wywracam oczami i po prostu odwracam się do reszty. Przedstawiam im swoją przyjaciółkę, po czym słyszę, że kolejne auta wjeżdżają na podjazd. Impreza się rozpoczyna!
Jedno, drugie, trzecie... Te piwa naprawdę uderzają do głowy! Taylor jest już w swoim świecie. Próbuje wzbudzić zazdrość w Zacu i flirtuje z jakimś mięśniakiem ze szkoły. Czuję spojrzenie Nathaniela. Stukam palcami o blat i rozglądam się dookoła w poszukiwaniu kogoś, kogo znam i z kim mogłabym się pobawić. Wtedy ktoś popycha mnie biodrami do przodu. Przestraszona odwracam wzrok i widzę rozbawionego Justina.
-Cześć.- szepcze mi do ucha i chwyta za biodra. Staram się być opanowana. W końcu widzą to ludzie z mojej szkoły.
-Hej.- odpowiadam i odrzucam na prawą stronę włosy, dając bezpośredni kontakt jego twarzy z szyją. -Znudziły ci się panienki z klubu?
-Przestań...- wzdycha ciężko i odwraca mnie w swoją stronę. Patrzy prosto w oczy i wygląda na zakłopotanego.
-A może tak nie jest? Dlaczego nie jesteś teraz z nimi?
-Gomez, nie zaczynaj.-jego brwi lekko się poruszają. Jest zły.
-Mam to w dupie.- zrzucam jego dłoń i idę przed siebie, a on nagle ciągnie moją rękę i prowadzi na tył domu, gdzie znajduje się ogromny basen. Jak widać, goście wcale nie są skrępowani. Skoro kąpiel nago im nie przeszkadza, to mi tym bardziej.
-Posłuchaj i mi kurwa nie przerywaj. Nie lubię, jak laska się tak zachowuje i nie mam zamiaru tego tolerować.
-A ja nie mam zamiaru tego zmieniać.- przerywam stanowczo, upijając przez słomkę piwo. Z jego ust wylatuje głębokie jęknięcie. Przejeżdża dłonią przez włosy i znów nakłada na nie czapkę.
-Nie chcę, żebyś się zmieniała, ale zaakceptuj mnie takiego, jaki jestem. Okej?
-Czemu ci w ogóle na tym zależy?- pytam w końcu. Sama nie wiem, dokąd to wszystko zmierza. Po co mam się na niego wkurzać i ciągle myśleć o tym, jak mi jest przyjemnie, kiedy mnie dotyka... Gomez, do cholery! Otrząśnij się! krzyczy głos w głowie, a ja wracam na ziemię.
-Bo mi się spodobałaś, złotko. Mamy własny sekret.- podchodzi bliżej i przejeżdża kciukiem po dolnej wardze. -A z drugiej strony... Mam na ciebie ochotę... Wiem, że ty na mnie też. Właśnie mi to pokazujesz.- chichocze, a ja potrząsam głową wychodząc z transu i mrugam parę razy oszołomiona tym wszystkim.
-Mam ochotę, ale na alkohol, nie na ciebie.- mówię i go mijam. Czuję uszczypnięcie w pośladek, przez co podskakuję i piszczę cicho. Następnie odwracam się w stronę roześmianego Biebera i uderzam go w klatkę piersiową. Ten udając, że go to boli, masuje miejsce i marszczy obrażony nos.
-Idiota..- rzucam i wracam do salonu, skąd gra muzyka. Dobiega jedenasta, a ludzi coraz więcej. Przepycham się przez korytarz, aż dochodzę do kuchni. Czuję się spięta, więc dla rozluźnienia postanawiam się napić. Dołączam do grupki rówieśników, z którymi chodzę na chemię i piję sześć kolejek na raz. Potem chwiejnym krokiem odchodzę od stolika i wychodzę na dwór, by się przewietrzyć. Troszeczkę za dużo alkoholu, ale przynajmniej wiem, czego chcę. O to mi chodziło... Basen opustoszał, więc wpadam na genialny pomysł. Zdejmuję z siebie spodenki i t-shirt i wskakuję do wody robiąc przy tym ogromny hałas. Słyszę następny plusk, więc odwracam się w stronę dochodzącego dźwięku. Jacyś kolesie dołączają z dziewczynami. Potem następni, aż jest nas tak dużo, że już chcę wyjść, kiedy nagle ktoś mnie odwraca i wpija się w moje usta. Otwieram oczy i widzę Biebera. Oddycham z ulgą i odwzajemniam pocałunek. Odrywam się na chwilę i patrzę w jego karmelowe tęczówki, które pięknie błyszczą przy tafli wody.
-Co ty robisz?- pytam cicho, a on kręci tylko głową i znów mnie całuje. Pcha mnie w stronę ścianki basenu i przyszpila mnie do niej. -Daj spokój, okej?
-Wiem, że mnie pragniesz...
-Ale nie będziemy tego robić tutaj, pojebało cię?- warczę i odpycham go dalej. Nieświadoma tego, co powiedziałam, wychodzę z basenu i wracam do środka. Złożyłam mu obietnicę. Chcę tego? Pytanie! Śni mi się to po nocach. Nagie ciało Biebera, to mój własny Eden, raj na ziemi.
Odnajduję przyjaciółkę i macham jej, aby do mnie podeszła. Ta zostawiając towarzystwo porywa drugie piwo i mi je podaje, kiedy jest obok.
-I jak tam?- pytam, uśmiechając się jednoznacznie.
-Gra wstępna.- porusza brwiami i odwraca wzrok w zupełnie innym kierunku. Spoglądam w tą samą stronę i dostrzegam, jak Zac wymienia spojrzenie z przyjaciółką. Coś czuję, że dzisiejsza noc będzie gorąca. -A ty? Widzę, że już w bikini. Piłaś i to dużo... Gomez..- wzdycha z politowaniem, a ja wywracam oczami.
-Dobrze wiesz, że robię to dla odwagi. A Justin powiedział, że mnie pragnie. I to tak pragnie, że prawie przeleciałby mnie w basenie, gdyby nie świadkowie.- śmieję się i upijam łyk piwa.
-Wariactwo! Dobra, uciekam dalej. Do potem.- macha i znika w tłumie ludzi.
Skończyły się kostki lodu, więc ruszam na górę do drugiej zamrażarki po zapas. Świecę światło tylko w kuchni i wyjmuję z lodówki lód. Odwracam się i widzę, jak o framugę drzwi opiera się Nate.
-To ten, co z nim w basenie byłaś? Ten cały Bieber?- pyta, a ja próbując uniknąć jakiejkolwiek dyskusji, idę w stronę wyjścia. -Odpowiedz mi.
-Tak, i co?
-Nie pasujecie..
-Nikt cię o opinie nie pytał, więc się zamknij. Przynajmniej Justin jest dojrzałym facetem, który pokazuje czego chce.- wzruszam ramionami i gaszę światło.
-No tak. Pokazuje, że chciałby cię przelecieć w każdym możliwym miejscu. Faktycznie, super wybór Gomez. Powodzenia.- macha mi, a ja unoszę kpiąco brwi.
-Tobie również, żegnam.- wołam za nim i wkładam lód do zamrażarki. Dochodzi druga w nocy, a ludzi jest coraz mniej. Jestem już zmęczona i jednie o czym myślę, to sen. Zaczynam powoli sprzątać bałagan, jaki zrobili w kuchni na dolę. Słyszę chichot, a kiedy wyglądam zza framugi, widzę jak Taylor prowadzi Zaca na górę. Miałam rację, ta noc będzie naprawdę gorąca. Idąc przez salon dostrzegam wielu pijanych typków, którzy ledwo trzymają się na nogach. Jedni pomagają im stąd wyjść, drudzy po prostu zostawiają.
-Chodź na górę.- Bieber odbiera ode mnie talerz i wstawia go z powrotem do zlewu. -Proszę. Tym razem chcę pogadać.- mówi przekonująco i ciągnie mnie za rękę. Wchodzimy do pierwszej sypialni po prawej. Zatrzymuję się tuż przy drzwiach i patrzę na niego oczekująco.
-Po pierwsze: przepraszam, że cię tak traktuję. Nic na to nie poradzę, że mam erotyczne sny z tobą i przez nie nie mogę w nocy spać.- rzuca oburzony, a potem zrzuca z głowy czapkę i przeczesuje włosy dłonią. -Po drugie: sytuacja u Brian'a nie była za ciekawa. W ogóle była do bani. Przyszedłem tam z tobą, a oboje bawiliśmy się sami. - nie mogę już słuchać tego użalania się nad sobą. Podchodzę do niego i siadam obok.
-Wiem, oboje spieprzyliśmy sprawę.- wzruszam ramionami i spoglądam na niego. -Ja też przepraszam, ale w takim wielkim skrócie. Nie chcę się kłócić o jakieś bzdety.- w tej chwili znów składa słodki pocałunek na moich ustach. Uśmiecham się mimowolnie i ciągnąc go za rękę ruszam na dół. Tańczę jeszcze parę kawałków z Justinem, aż dostrzegam, że pomieszczenie opustoszało. Nikogo już nie ma. Nawet nie słychać rozmów. Spoglądam na zegar, który wskazuje piątą nad ranem. W kącie salonu leży dziewczyna, która śpi. Znam ją - Madison Beer. Wiem, gdzie mieszka, bo kiedy byłam mała, zazwyczaj chodziłam do niej po lekcje. Justin bierze ją na ręce, a ja w między czasie wzywam taksówkę. Podaję dokładny adres taksówkarzowi, a następnie patrzę, jak odjeżdża. Justin wrócił do domu, a ja nadal stoję w miejscu, mając dziwne uczucie, jakby ktoś mnie obserwował. Ignoruję to jednak i wracam do domu, by posprzątać bałagan, jaki po sobie zostawiła ta hołota.
-Jestem zmęęęczona!- wołam i przeciągam się leniwie, kiedy zbieram kolejny plastikowy kubek po piwie. Wrzucam go do ogromnego worka na śmieci i spoglądam na Justina.
-Nie ty jedna.- mówi i zamiata podłogę. Taylor i Zac są wyjątkowo cicho, co daje nam wiele do myślenia. Wyobrażenie blondynki z mięśniakiem w łóżku zaczyna mnie przerażać, więc odrzucam ją na bok. Nigdy więcej! myślę i wkładam ostatni papierek do worka. Informuję szatyna o tym, że idę wyrzucić śmieci i kieruję się na dwór. Obchodzę dom, wychodzę przed bramę i wrzucam je do kosza. Znów to dziwne uczucie. Tym razem jednak mam pewność. Jakiś mężczyzna stoi na przeciwko ulicy. Patrzy się prosto na mnie i jest ubrany na czarno. Nie widzę zbyt wiele, ale adrenalina robi swoje. Nagle zaczyna iść w moim kierunku, a ja otwieram buzie, by zacząć piszczeć, lecz w tej samej chwili dostaję w głowę czymś twardym i mdleję. Potem nic, tylko ciemność... Boję się...
*bomber- kurtka podobna do bejsbolówki.
Od autorki: PRZEPRASZAM! Wiem, rozdział miał być wczoraj, ale jak się za niego zabrałam, to... Zero pomysłu. Zresztą, ten tutaj wcale nie jest lepszy. Głupio mi, naprawdę, bo nie dość, że rozdziału nie było długo, to jeszcze wyszedł mi tak beznadziejnie. Ugh... Jestem zła na siebie. Musicie mi wybaczyć. Akcja zacznie się rozwijać, a Wy poznacie nowe postacie, które duużo namieszają tutaj. Buziaczki, Claudia ♥ EDIT: Jak widzicie, MAMY SZABLON! Naaareszcie! Ileż można było czekać i dobijać się do 2 szablonownic? No nic, ważne, że go mamy za co baardzo dziękuję Diamond Graphic. :) A teraz jeszcze jedna, waaaażna sprawa: TEN BLOG STARTUJE NA BLOGA MIESIĄCA!!!! Wiecie, co to znaczy? Każdy, kto go czyta, teraz wchodzi w wielki napis BLOG MIESIĄCA zalinkowany pod spodem i w ankiecie wybiera tego bloga! Wiem, że potraficie, raz już daliśmy radę. Liczę na Wasze wsparcie. Do następnego! ♥
CZYTASZ=KOMENTUJESZ!!!
No co ty jest boski:D czekam na next;)
OdpowiedzUsuńŚwietny *.* czekam nn
OdpowiedzUsuńO matko rozdział jest świetny ❤️
OdpowiedzUsuńCudowny, poprostu jak się zacznie czytać to nie można przestać ! Czytałam na wszystkich lekcjach w szkole 😁 czekam na następny ❤
OdpowiedzUsuńCudeńko 😍❤ czekam na nn😄
OdpowiedzUsuńNie czepial się skarbie bo to boskie └(^o^)┘💋❤
OdpowiedzUsuńTeraz będę caly czas myślała co z Selena....super rodzial kiedy następny?
OdpowiedzUsuńZaczęłam dziś czytał i powiem Ci ze masz potencjał ;) opowiadanie dodaje do ulubionych i na pewno będę na bierząco ;)
OdpowiedzUsuńpowodzenia i weny życzę :*
Świetny rozdział! Akcja zaczyna nabierać tępa ☺czekam na następny rozdział ;*
OdpowiedzUsuńCudowne <3 Każdego dnia sprawdzam czy coś dodałaś, nawet jeżeli wiem że nie :D
OdpowiedzUsuńO matko kocham ��
OdpowiedzUsuńczytam od wczoraj to opowiadanie i je uwielbiam <3 czekam niecierpliwie na next ^^
OdpowiedzUsuńO boże, ciekawe kto co jej się stało. Porwali ją? Zgwałcili? Oh, Bieber się wkurzy... już nie moge sie doczekac nastepnego rozdzialu, xx
OdpowiedzUsuńRozdział jest cudny *-* Tylko martwie się o Selene...mam nadzieje, ze nic jej nie bedzie! :( Czekam nn ;)
OdpowiedzUsuń