niedziela, 11 października 2015

Rozdział 10.


~***~

Sądziłam, że impreza będzie w domu, jakaś parapetówka, trochę alkoholu i mało ludzi. Jednak to, co widzę, całkowicie odbiega od moich wyobrażeń. Zapyziała nora gdzieś na Queens przesiąknięta na wylot jest zapachem narkotyków i alkoholu. Czuję się jak w jakimś filmie, albo książce, gdzie bohaterka opisuje swój pierwszy raz w takim miejscu. Po lewej stronie dziewczyny namiętnie okazują sobie czułość, przez którą od razu robi mi się niedobrze. Idąc dalej dostrzegam faceta siedzącego w swoich wymiocinach i ledwo trzymającego się w pionie. Nadal jednak jego butelka z piwem jest prosto i mogę się założyć, że gdyby ktoś ją ruszył, wpadłby w furię. Wreszcie dochodzimy do głównego pomieszczenia, skąd dobiega muzyka i głosy innych ludzi.
-Mówiłeś, że to domówka kumpla!- targam ramię Justina, przyciągając go blisko i krzycząc do ucha.
-On tu mieszka.- uśmiecha się głupio, a ja unoszę brew, a potem marszczę czoło i nic nie rozumiejąc dalej za nim idę. W końcu dochodzimy do loży, w której siedzi kilka facetów. Bieber po kolei przybija im piątkę i przedstawia ich. Zac, Brian, Robbie i Ryan. Tego ostatniego kojarzę- wpadłam na niego, kiedy spałam u Justina. Szatyn siada i przesuwa się, bym mogła zająć miejsce obok. Faceci zaczynają rozmawiać, a ja zbieram informacje na temat każdego z nich. Zac jest naprawdę przystojny- niebieskie oczy idealnie pasują do brązowych włosów. Coś jak mój ex, ale przystojniejszy. Brian zaś pokryty jest tatuażami. Nawet jego twarz ma kilka rysunków! To jego impreza, jego "dom" i ponoć to on króluje w Nowym Jorku. Zapewne chodzi o brudne interesy, z którymi nie chcę mieć nic wspólnego.
Impreza się rozkręca do tego stopnia, że parkiet jest już pełny. Ludzie usiłują przekrzyczeć głośną muzykę, ale DJ robi wszystko, by do tego nie dopuścić. Kolejki do baru robią się coraz większe, a ludzie, z którymi siedzę ciągle gdzieś wychodzą i wracają. Z początku myślę, że idą zapalić papierosa, ale kiedy czuję od jednego z nich zapach trawki, zaczynam mieć inne podejrzenia. Ryan wstrzykuje heroinę, a Zac flirtuje z jakimiś dziewczynami, pokazując im swoje mięśnie. Zachwycone dotykają umięśnionego brzucha i trzepoczą rzęsami tak szybko, że spokojnie mogą one robić za wiatraki. Kilku facetów podchodzi do mnie i próbuje wyciągnąć na parkiet, a ja odmawiam. Jeden wygląda, jakby wyszedł z więzienia, kolejny, jakby miał do niego trafić, a reszta jest zbyt pijana, by robić więcej ruchów niż do tej pory.
-Oh, no chodź już.- Justin ciągnie mnie za rękę i w tej samej chwili z głośników leci kawałek Timberlake "Cry me a river". Bieber chwyta mnie stanowczo w tali i lekko kołysze nią na lewo i prawo. Bacznie obserwuje każdy cal mojego ciała, a ja postanawiam znów go wodzić. Zarzucam ręce na jego barki i ruszam biodrami śmielej niż dotychczas. Wzrok wlepiony mam w jego karmelowe tęczówki i z uwodzicielskim uśmiechem podchodzę jeszcze bliżej. Bieber przejmując kontrolę obraca mnie i gwałtownie przyciąga do siebie. W tej chwili stoję do niego plecami, a nasze dłonie są splecione. Nos sunie od ucha w dół i czuję wilgotne usta na złączeniu szyi i barku. Ramiona mocno owijają mnie wokół tali i uniemożliwiają jakikolwiek ruch. Nagle mnie puszcza i zaczyna błądzić dłońmi po całym ciele. Czuję, jak materiał mojej niebieskiej, zwiewnej sukienki jest podwijany, więc uderzam go lekko w ręce i odwracam przodem do siebie. Kiwam palcem, mrużąc oczy i nadal tańcząc. Piosenka się kończy i tańczymy następne dwie, tym razem bez żadnych erotycznych ruchów.
-Chodźmy się napić.- krzyczę mu do ucha i ciągnę za kołnierzyk w stronę baru. Bieber zajmuje ostatnie wolne krzesło i klepie ręką o kolano. Kręcę głową z rozbawieniem i wskakuję mu na nie. Oboje obracamy się w stronę barmana i prosimy o dwa piwa. Justin lekko rusza nogą, przez co podskakuję.
-Uspokój się, bo zejdę.- śmieję się i odrzucam włosy do tyłu.
-Wolałbym, żebyś doszła, niż zeszła.- mruczy mi do ucha, a potem zwinnym ruchem zrzuca mi cieniutkie ramiączko z ramiona. Błyskawicznie jednak je chwytam i poprawiam.
-Nie przeginaj.- odbieram dwie butelki od mężczyzny i podsuwam jedną szatynowi. On je upija i znów bacznie obserwuje.
-Chodźmy sobie siąść do stolika.- mówię i zaczynam iść w stronę loży. Ryan niemalże śpi, a ja pokazuję na niego.
-Spokojnie, nic mu nie będzie.- siada, a ja zajmuję miejsce obok niego. Opieramy się o zimną skórę sofy i pijemy alkohol. Szatyn zarzuca rękę na moje ramie i przysuwa się jeszcze bliżej. Obserwuje moje włosy po czym zaczyna się nimi bawić. Kiedy jednak dostrzegam, że je wącha, wybucham śmiechem i patrzę na niego, jak na idiotę.
-No co?- pyta zdezorientowany, a ja tylko kiwam głową z litości i nadal chichoczę. Nagle Brian prosi go, aby gdzieś z nim poszedł. Przeprasza mnie i odchodzi, a ja zostaję sama z Robbiem. Czując się dziwnie, znów upijam łyk piwa i obserwuję, jak Bieber pije kilka kolejek z ciemnoskórym kolegą pokrytym tatuażami. Śmieje się i rozmawia, kiedy podchodzą do nich skąpo ubrane dziewczyny. Mają na sobie krótkie miniówki i prześwitujące bluzki z dekoltem do brzucha. Dostrzegam, że Justin zaczyna dotykać jedną z nich. Jeździ dłonią po plecach, a potem dotyka ją po pośladkach. Zaczerpuję nieświadomie powietrza, a Robbie zaczyna się śmiać.
-Spokojnie, on tak zawsze. Teraz tylko pytanie: prześpi się z nią, czy nie?- gładzi się po brodzie i obserwuje dwójkę. Przełykam ślinę i spoglądam to na bruneta, to na szatyna. -Chyba nie, przyjechał tu z tobą.- wzrusza w końcu ramionami, a ja czuję, jak na policzka wpełzają rumieńce. Spuszczam wzrok w dół i znów upijam łyk piwa. Nagle podchodzi do mnie Zac i zaprasza do tańca. Nie mając nic przeciwko ruszam z nim na parkiet. Jest naprawdę dobrym tancerzem i do tego w porządku facetem. Nie spił się jak świnia, nie ćpa, nie pali. Wzór do naśladowania dla całego towarzystwa.
-Dobrze tańczysz!- mówi nagle i obraca mnie. Uśmiecham się od ucha do ucha. -Bieber dobrze trafił. Gdyby nie to, że jest moim kumplem, już bym do ciebie startował.- wzrusza ramionami przepraszająco i znów się śmieje. Kręcę tylko głową i tańczę dalej.
Dochodzi trzecia w nocy, a Justina nie ma od tamtej pory. Nie wiem, która była wtedy, ale zaczyna mnie to denerwować. Grunt, że mam się z kim bawić, bo Zac dba o to, bym się nie nudziła. Robbie nadal trzyma mnie na dystans, a Brian zjawia się bardzo rzadko. Tłumaczy mi, że Bieber powinien niedługo wrócić... Mówił mi to od dwóch godzin. Nie wiem, co u nich oznacza "niedługo", ale u mnie to kwestia jakiś trzydziestu minut, nie stu dwudziestu.
W końcu dostrzegam, jak z wielkim uśmiechem na twarzy wraca do stolika i siada na przeciwko mnie. Jego włosy są roztrzepane, a oczy wyglądają tak, jakby dopiero wstał.
-A jednak zaliczył.- śmieje się pod nosem Robbie, a ja patrzę na niego z szeroko otwartymi oczami. Mrugam kilka razy, jakbym upewniała się, że dobrze słyszę.
-Pierdol się.- warczy Justin i patrzy na moją reakcję. Ignoruję to. Staram się, ale myśl, że w czasie imprezy, na której jest ze mną, zalicza inną panienkę, jest nie do zniesienia. Wewnątrz mnie rośnie potrzeba pokazania mu, że to, co mogę zaoferować mu ja, nie zaoferuje mu żadna inna, więc nie ma co szukać dalej, bo wszystko, czego pragnie ma na wyciągnięcie ręki.
-Zac, idziemy tańczyć?- pytam faceta siedzącego obok, a on wzruszając ramionami wstaje na proste nogi. Dostrzegam, że na środku parkietu wybucha taneczna bitwa. Uwielbiam takie przedstawienia. Czasami sama biorę w nich udział. Może i nie ćwiczę tańca zawodowo, ale uwielbiam to robić. Ruszam więc od razu w stronę kółka i spoglądam na chłopaka tańczącego na głowie. DJ informuje, że teraz faceci mogą zrobić miejsce dla ponętnych pań, a w głośnikach zaczyna lecieć piosenka z filmu "50 twarzy Greya". Crazy in love idealnie pasuje do tego, co w tej chwili chcę zrobić. Zamykam oczy i lekko kołyszę się w rytm piosenki. Utwór jednak nadal jest zakłócany przez DJ'a, który prosi o rozpoczęcie pojedynku. Nie zastanawiając się ani chwili dłużej, wskakuję do środka, a w tym samym momencie zaczyna się refren. Wszystkie spojrzenia są na mnie, więc poruszam się lekko. Nadal myślę, co zrobić, by taniec był jeszcze seksowniejszy. Wpadam na idealny pomysł i ciągnę Zac'a w swoją stronę. Patrzę mu prosto w oczy, dając do zrozumienia, co chcę zrobić. Wtedy na jego twarzy wita szatański uśmiech i sam mocno mnie do siebie przysuwa. Zaczynam ocierać się o jego ciało, idealnie akcentując każdy najmniejszy ruch. Pochylam się do przodu, a potem odrzucam włosy do tyłu, kręcąc zmysłowo krańcami sukienki. Słyszę, jak mężczyźni gwiżdżą i biją mi brawo. Nawet nie wiem, kiedy piosenka się kończ, a ja ląduję w ramionach szatyna, kilka centymetrów nad ziemią. Uśmiecham się zwycięsko do niego, bo idealnie odegrał rolę. Wracam do kółka, a ktoś gwałtownie mnie obraca w swoją stronę.
-Nie ładnie..- usta Justina są strasznie blisko. Czuję jego oddech na twarzy, a wściekłe spojrzenie mnie zwala z nóg.
-Mam siedzieć i czekać, aż książę sobie puknie jakąś szmatę? Też potrafię się bawić, nawet lepiej bez ciebie.- wyrywam się z jego rąk i uderzając go swoimi włosami odwracam się na pięcie i kieruję w stronę stolika. Normalnie bym stąd wyszła, ale mam ochotę na zabawę. A na dodatek muszę podziękować Zacowi, że ze mną zatańczył. Kiedy zajmuję swoje miejsce, każdy z facetów zaczyna mi gratulować i wypytywać o lekcje tańca. Dumna odpowiadam na każde z nich i dziękuję za komplementy.
-Bieber już dawno nie był taki wściekły.- rzuca nagle Robbie i patrzy na mnie z uznaniem. -Już cię lubię.- kiwa głową z malującym się uśmiechem na twarzy. Wystawia w moją stronę pięść, w którą uderzam. Justin stoi przy barze i znów pije, więc nie chcąc przesiedzieć kolejnego utworu przy stoliku, porywam bruneta do tańca.
-Oh, błagam cię. Ja nie umiem tańczyć.- mruczy, kiedy za mną idzie.
-To się nauczyć, to nic trudnego.- wołam i zaczynam kołysać się w rytm muzyki. Potrząsam jego ramionami, by je rozluźnił i ruszam nimi na lewo i prawo, pokazując jak ma się ruszać. Kiedy w końcu załapuje, Justin robi odbijankę, a Robbie tańczy z jakąś panienką.
-Można?
-Teraz pytasz?- wzdycham poirytowana i chcę go ominąć, by znów wrócić do stolika. Ten jednak chwyta mnie za brzuch i stawia przed sobą. Wskazuje palcem wskazującym na sufit. -Chodź.- łapie moją dłoń i prowadzi w stronę wyjścia dla personelu. Idziemy schodami na samą górę, aż otwiera przede mną wielkie, stalowe drzwi. Jesteśmy na dachu budynku, z którego niewiele widać, ale zawsze to coś.
-O co jesteś taka wkurwiona?- pyta, kiedy idzie przede mną. Zatrzymuję się w miejscu i pochylam lekko głowę do przodu, myśląc, że źle zrozumiałam. Justin odwraca się na pięcie kawałek dalej i z rękami w kieszeni obserwuje mnie.
-Co proszę?- pękam. -Przyjechałeś tu ze mną, nie wiem nawet po co. I tak większą część imprezy bawiłeś się sam. Masz swoje towarzystwo i swoje panienki? Okej, nie musiałam o tym wiedzieć, nie musiałeś mnie w to wszystko wciągać.
-A co miał oznaczać ten prowokujący taniec na dole?- pyta i zaciska usta w prostą linę.
-Pokazuję ci, co tracisz.- wzruszam ramionami obojętnie, jakbym mówiła o pogodzie. Moje humorki to istny kalejdoskop. Tak, jestem jedną z tych dziewczyn, które są pewne siebie i swojego wyglądu. Nie na tyle pewne, by wszędzie się z tym obnosić, ale wykorzystuję to w odpowiednich chwilach. Bieber jest w lekkim szoku. Chrząka i odwraca głowę w drugą stronę. -Gdyby ci nie zależało, to w tej chwili byśmy o tym nie rozmawiali.- podchodzę do niego bliżej i trzepoczę rzęsami.
-Po prostu pytam.- mówi sucho, a ja kiwam z politowaniem głową.
-Oczywiście. Bieber nie okazuje uczuć, tak? Twoi koledzy mi już trochę opowiedzieli.- wzruszam ramionami przepraszająco i obchodzę go dookoła. -Lubisz panie w skąpych strojach, które prowokują na każdym kroku?- zatrzymuję się tuż przed nim i chwytam za kołnierz katany. -Okej, idź na dół i patrz na nie. Ja wiem, jak prowokować nie pokazując tak dużo.- wzruszam ramionami i trzepocząc po raz ostatni rzęsami, odwracam się na pięcie i idę w stronę drzwi. Schodzę na dół, nadal go nie słysząc za sobą. Jestem na tyle dumna, że po prostu podchodzę do stolika i żegnam się z chłopakami. Zac'owi dziękuję za taniec i za mile spędzony wieczór i proszę o przekazanie pozdrowień Ryanowi. Idę w stronę wyjścia i łapię taksówkę, która właśnie jedzie w moją stronę, a następnie pisząc SMS'a do Taylor, podaję dokładny adres przyjaciółki. Oddycham z ulgą, kiedy odjeżdżam spod klubu i wracam na mój kochany, górny Manhattan. Ludzie tutaj są różni, robią różne rzeczy i ewidentnie widać, że ja się do nich nie nadaję. W głębi duszy jednak coś mnie ciągnie do Justina. Podnieca mnie sama myśl o jego ciele. Jest doskonały.

~***~

-O Boże! I po prostu sobie poszłaś?!- szepcze zdumiona przyjaciółka, a ja tylko potakuję. -Dziewczyno, on tam już miał maszt postawiony!- śmieje się i opada na poduszkę. Kładę się obok niej i widzę przez okno, jak słońce zaczyna witać Nowy Jork.
-Może i miał, ale i tak jestem dumna z tego, co zrobiłam.- zamykam oczy i w momencie wszelkie siły i adrenalina ze mnie wypływa. Jestem strasznie zmęczona i dziękuję Taylor za przenocowanie mnie. Ostatecznie szybko usypiam, ale nawet tam widzę nagie ciało Biebera i spojrzenie, które mówi, że mnie pragnie.

Od autorki: No nie! Znów mnie zawiedliście.. Maało komentarzy, maało! Proszę, zostawiajcie jakieś komy po sobie, to mega motywuje! :( Na następny rozdział będzie już zrobiony szablon, także spokojnie miśki :* Nie przedłużam. Do następnego! KOMENTUJCIE!!! xx Claudia ♥ PS. Przepraszam za błędy! 
EDIT: NOWY ROZDZIAŁ POJAWI SIĘ WE WTOREK- 20.10.2015 ROKU. PRZEPRASZAM, ŻE TAK DŁUGO MUSICIE CZEKAĆ, ALE MAM SPRAWY RODZINNE I NIE MAM JAK DLA WAS CZEGOKOLWIEK NAPISAĆ.  PRZEPRASZAM JESZCZE RAZ.

17 komentarzy

  1. O matkooo ten rozdział jest świetny 😍 Z niecierpliwoscią czekam na nn ❤️

    OdpowiedzUsuń
  2. Oh,boski😀😀czekam na next😉

    OdpowiedzUsuń
  3. nawet nie ma się do czego przyczepić, no ja nie wierzę :D Rozdział bardzo ciekawy i bardzo fajnie się go czyta zważywszy na koniec weekendu :) Będę wdzięczna jeśli będzie mnie powiadamiała o nowych rozdziałach i zapraszam do siebie również na nowy rozdział: http://anotherstrorycaroline.blogspot.com/2015/10/sezon-2-rozdzia-x-przymierzalnia.html

    OdpowiedzUsuń
  4. Jest świetny ! Super ze nie jest taka uległa

    OdpowiedzUsuń
  5. Zakochałam się w twoim blogu! Czekam na następny post <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Ooo jezu! Selena! Kocham cię za to, co zrobilas Bieberowi! Ty kusicielko! Ciekawi mnie, jak dlugo bedzie miala nerwy na wodzy i sie na niego nie rzuci... Bo ktora by sie nie rzucila na takiego?
    xx

    OdpowiedzUsuń
  7. Jestem dumna z Sel :D Świetny rodział jak zawsze :3 Czekam nn <3

    OdpowiedzUsuń
  8. Super rozdział!
    Ciekawe akcje!
    Coraz bardziej mi się podoba. ;)

    OdpowiedzUsuń
  9. Czekam na następny! <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Jeju kiedy następny? Nie mogę się doczekac

    OdpowiedzUsuń
  11. jeju kiedy next? ;-; nie moge sie doczekac ;c

    OdpowiedzUsuń
  12. Kiedy nn ? :( miał być wczoraj a nie ma :'(

    OdpowiedzUsuń

Jeśli chociaż trochę podoba Ci się to fanfic, skomentuj to nawet jednym słowem. To tylko parę sekund, a niesamowicie motywuje do dalszego pisania. ♥

Szablon dla Bloggera stworzony przez Devon.