piątek, 18 marca 2016

Rozdział 23.



~***~


Przygotowuję się na imprezę, kiedy słyszę kobiecy głos dochodzący z salonu. Na moment zaprzestaję prostowania włosów i wsłuchuję się w dialog przeprowadzany z nieznajomą. Zestresowana błyskawicznie kończę stylizację, zakładam przygotowane ciuchy i ruszam na dół. Moim oczom ukazuje się wyższa ode mnie brunetka z zabójczym spojrzeniem. Lustrujemy się wzajemnie i już czuję, że nie będziemy się lubić.
-Poznaj dziewczynę Biebera.- Zac wskazuje na mnie, a ja mrugam parę razy w jego stronę.
-On nie jest moim chłopakiem.- mrużę oczy, a potem uśmiecham się w jej stronę. -Selena, miło mi.
-Kendall, mi również.- i nagle, złe wrażenie o niej znika za pięknym, śnieżnobiałym uśmiechem. Ściskamy swoje dłonie i wymieniamy się ponownie spojrzeniem. -Jedziesz na imprezę?
-Najwidoczniej.- wzruszam ramionami, pokazując na swój strój. -A Ty?
-Dziś sobie odpuszczam, bo też dopiero co przyjechałam. Przyszłam się tylko przywitać.- wzrusza ramionami i wykrzywia się w grymasie.
-Oo, czyli nie miejscowa?
-Nie, też przyjeżdżam tu na wakacje.- śmieje się i spogląda za mnie. -O! Bieber!- woła radośnie i rusza go przywitać. Patrzymy z Efronem na siebie porozumiewawczo i odsuwamy się na bok. Zastanawia mnie, jak oni się znają, skąd jest i dlaczego przyjechała w tym samym czasie co my.
-To eks Justina.- wskazuje na nią brodą. Zamieram. Mrugam kilka razy w jej stronę i doskonale rozumiem, dlaczego z nią był. Ma figurę modelki i każdy facet by się za nią obejrzał. Nie brakuje jej niczego, jest piękna. -Ale spokojne, to on z nią zerwał.- szturcha mnie lekko w brzuch i uśmiecha pocieszająco.
-Przecież nic nie mówię.- tłumaczę się.
-Nie musisz. Widzę.- chichocze głupio i drapie się po brodzie. Wzdycham poirytowana i siadam na kanapie, nie robiąc dziwnej atmosfery. Dostrzegam, że do salonu wchodzi Taylor, a Zac automatycznie odwraca wzrok w jej stronę. Pożera ją i doskonalę zdaję sobie sprawę, że Swift przypadła mu do gustu.
-Zaraz się zbieramy, nie chcę cię wyganiać.- wzrusza przepraszająco ramionami Justin i posyła nam porozumiewawcze spojrzenia, że powinniśmy już jechać. -Wpadnij na piwo, czy coś.- dodaje na koniec, kiedy wszyscy stajemy obok niego.
-Spoko,  to do zobaczenia.- uśmiecha się i wychodzi. W tej samej chwili dołącza do nas reszta i tak, jak mówił Bieber, zaczynamy się zbierać na imprezę. Do głównej części Miami mamy niecałą milę. Spokojnie moglibyśmy przejść to na nogach, ale wiedząc, w jakim stanie mogą niektórzy wracać, bezpieczniej jest jechać autem. W związku z tym Bieber i Collins dzisiaj nie piją i prowadzą.
Wsiadam do samochodu razem z Justinem, Taylor i Efronem, a drugim autem jedzie Brian, Robbie i Ryan. W niecałe pięć minut jesteśmy na miejscu i już od kilku chwil słychać dudniącą muzykę. Dopiero teraz czuję, że są wakacje. Tłum rozgrzanych ludzi już buja się w rytmach piosenek na piasku. Zdejmuję buty, zostawiam je w aucie i wysiadam. Nie czekając na chłopaków, wraz z Taylor ruszamy prosto do baru. Pijemy kolejkę i wraz z nowo poznanymi facetami idziemy tańczyć. I tak mijają pierwsze godziny. Klimatyzowanie się, tańczenie z kim popadnie i kolejki przy barze. Jest już dobrze po północy, a alkohol swoje robi, więc zaczynam iść w spokojniejszą część plaży. Siadam na brzegu i obserwując spokojny ocean, słucham muzyki i zaczynam myśleć o wszystkim, a raczej o kimś. Justin robi dla mnie tak wiele- opiekuje się, pozwala mieszkać pod jednym dachem, a teraz zabiera na wakacje, o których mogłabym pomarzyć w tym roku przez to, co się wydarzyło pod koniec semestru szkolnego. Dopilnował, bym odzyskała przyjaciółkę i nie została sama ze swoimi problemami. Martwi się i pilnuje. Niczym brat.
-Halo!- słyszę głos Zac'a i odwracam głowę w jego stronę. Siada tuż obok i rzuca krótkie spojrzenie na ocean. -Co tak siedzisz?
-Odpoczywam.- odpowiadam grzecznie i podwijam kolana pod brodę. Obejmuję je ramionami i mrużąc oczy, wyobrażam sobie swoją przyszłość, kiedy tu zamieszkam.
-A nie uciekasz?- pyta zaskoczony, przez co nawet ja marszczę czoło i spoglądam na niego. -Widać, że cały dzień cię coś gryzie. Wiesz... Jesteśmy tak jakby przyjaciółmi i z każdym problemem możesz do mnie przyjść.- wzrusza ramionami, patrząc beznamiętnie w przestrzeń. -Więc o co chodzi? Jest jakiś problem?
-Piłeś coś? Chcesz się bawić w psychologa?- śmieję się, bo nigdy dotąd nie słyszałam takich rzeczy z jego ust.
-Nie piłem, możesz robić nawet testy alkomatem. Po prostu widzę, że coś cię martwi, więc możesz śmiało mi o tym powiedzieć.
-Ale wszystko jest okej. Po prostu odpoczywam, bo ciągle tańczyłam.- tłumaczę, próbując się nie wydać.
-Oh, naprawdę? Więc chodź. Teraz idziesz tańczyć ze mną!-chwyta mnie za rękę i ciągnie w górę. Protestuję, jednak Efron jest na tyle uparty, że potrafi przypomnieć pierwszą imprezę, na której z nim tańczyłam. -Teraz też możemy zrobić taką popisówkę.- śmieje się. -Umiesz salse?
-Co?
-Po prostu powtarzaj za mną.- śmieje się i nagle ujmuje mnie w talii i zaczyna prowadzić. Ludzie robią nam miejsce i obserwują, jak "profesjonalnie" się poruszamy w rytm muzyki. Jakaś dziewczyna podbiega do nas i zarzuca na szyję wianki z kwiatków. Raz, dwa, trzy, obrót i jeszcze raz! Salsa nie jest taka trudna, a Efron potrafi świetnie tańczyć... Nagle pojawia się dwójka ludzi. Zac ląduje u Taylor, a ja... u Justina.
-Ktoś tu próbował ponownie mnie wprowadzić w zazdrość?- jego wzrok wbity jest w moje usta, a ja dostrzegając to, od razu odwracam głowę w bok.
-Zazdrość? O co? Po prostu tańczyliśmy.- chichoczę, próbując załapać jego rytm. -Cha-cha?- pytam, patrząc na to jak się porusza. Tylko przytakuje, a DJ postanawia puszczać muzykę w takich klimatach. Bieber również świetnie tańczy i kiedy już mamy się rozkręcać, koleś zmienia utwór na typowy hip-hop i cała masa zaczyna nas gnieść w podskokach. W ostatniej chwili udaje nam się wyjść nie poszkodowanym i udajemy się do baru. Zamawiamy cole i ruszamy na spacer po plaży.
-Uczyłaś się tańczyć?- pyta, zdejmując okulary przeciwsłoneczne i przewieszając je na klatce piersiowej.
-Moja mama uwielbiała tańce towarzyskie. Od niej nauczyłam się podstawowych kroków.- wzruszam ramionami. -A Ty?
-Cóż, jak byłem młody to na weselach zawsze z ciotkami tańczyłem. Każda z nich miała inny styl. I tak oto nauczyłem się już wszystkiego.
-Nawet tanga?!- wołam zszokowana, na co on tylko wzrusza ramionami i rzuca krótkie spojrzenie w moją stronę. Zatrzymuje się, kiedy orientuje się, jak daleko jesteśmy od imprezy. -Powinniśmy wracać.- stwierdzam i spoglądam na szatyna, który ponownie nic nie mówi. Przygląda mi się w milczeniu z rękami włożonymi do kieszeni. Przełykam ślinę, by nie stracić resztki zdrowego rozsądku i przeplatam ręce na klatce piersiowej. Rzucam krótkie "no co?", kiedy on nagle podchodzi do mnie bliżej. Zatrzymuje się tuż obok i wciąż nic nie mówiąc, zjeżdża oczami na usta. Stoję jak zaczarowana, nie wiedząc, czego się spodziewać. Nagle wyjmuje z kieszeni rękę i przejeżdża nią po policzku. Zamykam oczy pod wpływem dotyku i chcę, aby ta chwila trwała wiecznie. Nie potrzebuję niczego więcej. Czekam, aż w końcu mnie pocałuje, lecz on mnie delikatnie przytula. Owija swoje ramiona wokół mojej sylwetki i wtapia twarz w włosy. Słyszę jego ciężki oddech i mam wrażenie, jakby miał się zaraz rozpłakać. Wciąż się nie odzywamy, a ja stoję jak zamurowana. Jego uścisk jest tak mocny, że nie mogę się poruszyć.
-Dobra, co jest?- nie wytrzymuję i odpycham go delikatnie od siebie. Lustruję uważnie jego twarz i nie dostrzegam żadnych łez. Emanuje z niego ulga. Widać, że czymś się bardzo martwił. Justin nie należy do osób, które od tak mówią, co im leży na sercu.
-Nic.- poprawia włosy, koszulkę i zaczyna iść w stronę imprezy.
-Nic?- powtarzam za nim i ruszam krok w krok za nim. -To czemu się tak zachowujesz? Mam wrażenie, jakbyś zaraz miał wybuchnąć płaczem i nie za bardzo wiem, dlaczego. Coś się dzieje?- Bieber oczywiście mnie ignoruje, doprowadzając mnie do białej gorączki. To ja tu coś wypiłam i ja mam prawo stroić fochy i urywać wypowiedź w pół zdaniu, nie on. On jest trzeźwy!
-Nic się nie dzieje.- przyspiesza kroku i im bliżej jesteśmy imprezy, tym szybciej ku niej zmierzamy.
-To skąd takie czułości?
-Jesteś moją przyjaciółką..
-No właśnie!- przerywam mu i chwytam za ramię, aby się zatrzymał. -Jestem TYLKO twoją przyjaciółką. Przyjaciele się nie kochają, przyjaciele się nie całują, nie odgrywają scen zazdrości i nie zachowują tak, jak teraz. Kurwa, Bieber! Co jest nie tak z nami?!- wyrzucam ręce w górę, a potem odwracam się na pięcie i łapię za pulsującą od nerwów głowę. Pocieram delikatnie czoło, zamykam oczy i próbuję się uspokoić.
-Właśnie o to chodzi. To jest NASZA przyjaźń.- podkreśla. -My nie jesteśmy jak inni. Nikt nie będzie mieć takiego przyjaciela, jak ja albo ty. Jesteśmy niepowtarzalni.
-Brałeś coś?- patrzę na niego jak na idiotę. -Serio, coś z tobą nie tak.- śmieję się jak głupia i kucam, bo jestem zbyt zmęczona, aby wciąż stać na nogach.
-Pierdól się!- chichocze zaraz za mną i chwyta za ramiona. Podnosi do góry i znów przytula. -Kocham cię siostrzyczko.- szepta i składa pocałunek na czubku głowy. Wywracam oczami i naprawdę jestem zdenerwowana, kiedy tak mówi.
-A ja ciebie nie, spierdalaj.- odpycham go z całych sił i śmiejąc się, uciekam. Znikam w tłumie i nie widzę już ubranego na czarno faceta. Zaczynam więc bawić się wraz z tłumem, skacząc w rytm świetnie znanych utworów. Zaczepiam jakiś facetów, tańczę z nimi, nagle z kolejnymi i tak w kółko. Mam wrażenie, że powyginałam się w każdą możliwą stronę i kiedy DJ oznajmia, że kolejny mężczyzna przejmuje pałeczkę muzyczną, schodzę pospiesznie z parkietu i podchodzę do baru. Dostrzegam Taylor, więc ruszam w jej stronę.
-Czeeść!- woła ledwo przytomna i rzuca mi się na szyję. Stare, dobre czasy. Tęskniłam, Swift.
-Hej! Widzę, że to koniec imprezy.- chwytam ją pod pachę i zaczynam prowadzić w stronę samochodu. W duchu modlę się, aby po drodze napotkać któregoś z chłopaków. I jak grom z jasnego nieba zjawia się Zac i wystraszony podbiega do nas.
-Ktoś jej coś zrobił?!- wrzeszczy, a ja wybucham śmiechem i kręcę głową.
-Ona jest pijana.- chichoczę i podciągam ją w górę. -Pomożesz mi z nią?- i bez słowa Efron porywa ją na ręce i zaczyna nieść. -Okej, to ja idę szukać Justina. Nie zrób jej krzywdy, bo cię zajebę.- grożę mu palcem i znikam, nie czekając na jego reakcję. Rozglądam się dookoła, aż w końcu dostrzegam szatyna stojącego z jakimiś dziewczynami. Bez skrupułów podchodzę do niego i odciągając od napalonych lasek, tłumaczę jak jest. Ten bez zastanowienia, ani pożegnania zaczyna biec w stronę parkingu. Ja jestem w tyle za nim, ponieważ jestem wykończona. Podróż i impreza to dla mnie już przerost. W końcu dochodzę do samochodu, a reszta jest już w środku. Wsiadam na miejsce pasażera i zapinam pasy. Rzucam krótkie spojrzenie do tyłu, a Zac ciągle przytrzymuje ją w pionie.
-Tay, wszystko okej?- w odpowiedzi słyszę tylko cichy mamrot. -Będziesz wymiotować?- i ponownie to samo. -Jak coś, to wal w fotel Justina. Zatrzyma się.- informuję i spoglądam na szatyna, który jest skoncentrowany na drodze. Droga mija błyskawicznie. Proszę Efrona, żeby zaniósł ją do jej sypialni, a sama ruszam za nim. Rozbieram dziewczynę z ciuchów, przykrywam kołdrą i szykuję butelkę wody, wiaderko i chusteczki, w razie gdyby poczuła się gorzej. Gaszę światło i wychodzę. W domu panuje cisza. Zerkam w stronę schodów, na których nikogo nie ma. Idąc do swojego pokoju zastanawiam się, gdzie ich wszystkich wywiało. Połowa zapewne jeszcze się bawi. Zapalam światło i zrzucam po kolei każdą część garderoby, kierując się do łazienki. Jestem wykończona. Marzę, aby znaleźć się w łóżku i zasnąć. Biorę błyskawiczny prysznic, zarzucam na siebie koszulę nocną i ostatkami sił biegnę do łóżka. Nie zwracam uwagi na to, że po całym pomieszczeniu porozrzucane są ciuchy z dzisiejszego dnia. Wtulam się w miękką, pachnącą pościel i zasypiam, ponownie mając przed sobą Biebera.

Budzę się i zaskoczona brakiem kaca, mrugam parę razy i wciąż wpatruję się w przepiękny krajobraz z okna balkonowego. Dźwięk obijających się o plażę fal jest melodią dla moich uszu. Kiedy tylko myślę, że za parę chwil będę smażyć się w gorącym słońcu na kalifornijskiej plaży, wprost nie mogę dłużej wyleżeć na łóżku. Przewracam się na drugi bok i dostrzegam śpiącego bruneta. Zakrywam usta pościelą i prawie zaczynam piszczeć, kiedy się przebudza. Doskonale pamiętam, że kładłam spać się sama. Odruchowo sprawdzam, czy mam na sobie ciuchy i kiedy widzę kawałek koszuli, oddycham z ulgą. Mężczyzna leży na brzuchu i doskonale widać świetnie zbudowaną sylwetkę. Umięśnione plecy, zgrabna pupa i wyrzeźbione nogi. Przełykam ślinę i próbuję uspokoić głos. Zamykam oczy, w razie gdyby się postanowił odwrócić i zaczynam go szturchać. Nie rusza się. Prawdopodobnie nadal jest pijany.
-Robbie!!! Wstawaj!- krzyczę i szturcham go jeszcze bardziej. -HALO! AMELL! POBUDKA!- wrzeszczę i spycham go stopami z łóżka. Słychać głośny łomot, a następnie cichy jęk.
-Co jest?- mamrota zaspanym głosem, a ja nadal mam zamknięte oczy.
-Ubierz się, do cholery! Dlaczego leżysz nagi w moim łóżku, obok mnie?!- otwieram oczy i od razu robię się czerwona na widok jego męskości. -UGH!- piszczę i zastawiam całą twarz. -Pospiesz się i wypad!
-Ej, żeby nie było! Nie próbowałem się do ciebie dobierać.
-Wiem.- nagle znajomy głos przerywa jego wyjaśnienia. -W przeciwnym razie bym cię zabił.- dodaje groźnie, a ja zbieram się na to, aby rzucić krótkie spojrzenie w jego stronę. Bieber stoi z założonymi rękami na klatce piersiowej. Jego dresy luźno zwisają z bioder, ukazując bokserki z Calvina Kleina, mięśnie brzucha rzeźbią się pod wpływem zdenerwowania, a włosy opadają mu na twarz. Gdyby nie ta napięta sytuacja, rzuciłabym jakimś komentarzem dotyczącym jego wyglądu. Zamiast tego nawiązuję z nim kontakt wzrokowy i od razu tego żałuję. -Możesz kurwa z łaski swojej zakryć swojego kutasa?- rzuca wściekły i rozplątuje ręce, aby opuścić je na dół. Dłonie zaciska w pięść i pierwszy raz widzę go tak wściekłego... Pierwszy raz od dłuższego czasu. -Co się tu kurwa dzieje?!- mówi wściekły i mierzy wzrokiem Robbiego, który zdążył się ubrać. Oho, zaczyna się przedstawienie. 

Od autorki: DZIEŃ DOBRY! Wesołego jajka! Mokrego dyngusa i w ogóle, radosnych świąt! Prawdopodobnie nowy rozdział pojawi się dopiero w kwietniu, bo święta spędzę w pracy. A co do tego posta, to... Pisało mi się go lekko, nawet bardzo. Nie powinnam dodawać rozdziałów przez dłuugi, długi czas. 8 komentarzy? Serio? Wiem, że stać Was na więcej. Udowodniliście to nie raz i nie dwa, więc umowa jest taka: jeśli będzie NAPRAWDĘ DUŻO komentarzy, to nowy rozdział dodam już w święta. A jeśli nie... To kto wie, może nawet pod koniec kwietnia? W każdym bądź razie, mam nadzieję, że się poprawicie w tej kwestii. :) Niebawem będzie nowy szablon oraz zwiastun. Już nie mogę się doczekać wiosennych zmian na blogu. Ode mnie to wszystko, wesołych świąt raz jeszcze. Trzymajcie się, xx ♥

22 komentarze

  1. Hejj dodawaj mimo małej liczby komów, bo piszesz świetnie i czytam każdy rozdział! 😃😃

    OdpowiedzUsuń
  2. Swietny rozdzial! Kocham tego bloga <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział ! Nie obraź się , to co teraz napiszę to tylko moje odczucia , nie chcę cię urazić .. Piszesz , że chcesz więcej komentarzy .. Po twojej dość długiej przerwie , chyba nie powinien cię zdziwić brak komentarzy .. Pewnie straciłaś kilku czytelników przez swoją niobecność... Jak o mnie chodzi to prawie zapomniałam , że istnieje takie ff i gdyby nie fakt że mam zaznaczone feregin exchenge to zapomniałabym na stałe! Oczekujesz że będziemy wszystko pięknie komentować , okey my za zadania mamy napisać krótki tekst , kilka słów , nie to co ty , cały długi rozdział .. Sama pisze więc wiem ile to zajmuje czasu , wiem jak komentarze potrafią motywować. Całkowicie zrozumiem jeśli się obrazisz , ale pamiętaj że to tylko moja opinia .. Po prostu myślę że powinnaś dodać rozdział pomimo małej aktywności . Metodą niedodawania , w celu zwiększenia liczby komentarzy nic nie zdziałasz , a tylko możesz pogorszyć sprawę .. Przepraszam jeśli cie obraziłam , taka jest moja opinia ...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podoba mi sie to, ze wyrazilas swoja opinie i nie mam zadnego zalu do Ciebie o to :) Wszystko rozumiem, czas swoje robi, ale w poprzednich rozdzialach, kiedy czytelnikow bylo pelno, informowalam, ze nie z wlasnej woli zawieszam bloga na miesiac. :( wiec spodziewalam sie, ze jednak nadal beda tutaj, kiedy po miesiacu wroce. 💔

      Usuń
    2. Ja będę tu, jeśli tylko dam radę , jak najdłużej :)

      Usuń
    3. Mimo wszystko cieszę się, że zebrałaś się na odwagę i napisałaś mi to, co myślisz. Dziękuje x ♥

      Usuń
  4. Kocham zazdrosnego Justina!!! Ja chcę ich bliskie spotkanie takie bliskie bliskie!!
    Tb tez wesołego króliczka 🐰🐇🐇🐇😘

    OdpowiedzUsuń
  5. Jest świetny ! Ten blog jest jednym z moich ulubionych

    OdpowiedzUsuń
  6. Omg Claudia! To był zajebisty rozdział! Tak jak Ramosiątko chce bliskie spotkania tej dwójki ❤

    OdpowiedzUsuń
  7. Łohoho Justin zazdrosny. Kiedy wyzna jej ze się zakochał

    OdpowiedzUsuń
  8. Lubisz mnie?" - zapytala
    On powiedział "nie".
    Myślisz ze jestem ładna?
    Znowu powiedział "nie".
    Zapytała wiec jeszcze raz:
    " Jestem w twoim sercu?"
    Powiedział "nie".
    Na koniec się zapytała: "Jakbym odeszła, to byś
    płakał za mną?" Powiedział, ze "nie".
    Smutne - pomyślała i odeszła.
    Złapał ja za rękę i powiedział: "Nie lubię Cię,
    kocham Cię. Dla mnie nie jesteś ładna,
    tylko piękna. Nie jesteś w moim sercu,
    jesteś moim sercem. Nie płakałbym za Tobą,
    tylko umarłbym z tęsknoty."
    Dziś o północy twoja prawdziwa miłość zauważy, że
    Cię kocha.
    Coś ładnego jutro miedzy 13-16 się zdarzy w Twoim
    życiu, obojętnie gdzie będziesz w domu,przy
    telefonie albo w szkole.
    Jeśli zatrzymasz ten łańcuszek, nie podzielisz się
    tą piękną historią - to nie znajdziesz szczęścia w
    10 najbliższych związkach, nawet przez 10 lat.
    Jutro rano ktoś Cię pokocha.
    Stanie się to równo o 12.00.
    Będzie to ktoś
    znajomy.
    Wyzna Ci miłość o 16.00.
    Jeśli ci się nie uda wysłać tego do 20 komentarzy zostańesz na zawsze sam

    OdpowiedzUsuń
  9. Już nie mogę się doczekać następnego <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Aaaaa jak zawsze boskie ❤️❤️ Błagam cie nie zabijaj mnie i daj szybko rozdział. Kocham to opowiadanie i ciebie 😂❤️❤️

    OdpowiedzUsuń
  11. Dodaj kolejny jak najszybciej❤

    OdpowiedzUsuń

Jeśli chociaż trochę podoba Ci się to fanfic, skomentuj to nawet jednym słowem. To tylko parę sekund, a niesamowicie motywuje do dalszego pisania. ♥

Szablon dla Bloggera stworzony przez Devon.