czwartek, 24 grudnia 2015

Rozdział 19.


~***~

-I nie chcę, żebyś stąd teraz uciekła. To długa historia, ale mamy czas. Odpowiem ci na każde pytanie.- próbuje ująć moją dłoń, lecz szybko ją zabieram z sofy i kładę ją sobie na kolanie. Z ust Justina wylatuje ciche westchnięcie. Przeczesuje zmartwiony włosy, a potem przez moment spogląda na mnie. Kiedy nie reaguję na jego słowa, postanawia kontynuować. -Jeremy zostawił moją matkę zanim się urodziłem. Powiedział, że to nie jego problem, bo to na jej głowie było zabezpieczenie się. Frajer.- syczy. -Trafiłem do domu dziecka i od początku mieli ze mną problemy. Byłem zamknięty w sobie, nie mówiłem zbyt wiele. Milczałem, bo odwiedzał mnie on.- przerywa na moment i przełyka ślinę. -Groził mi, że kiedy stąd wyjdę, będzie tylko gorzej, bo moja matka nie daje mu spokoju. No i od tego się zaczęło.
-Dlaczego nie powiedziałeś tego nikomu?- pytam cicho.
-Nikt by mi nie uwierzył, a tamten by się nade mną znęcał jeszcze bardziej. To nie miało sensu.
Reszta historii naświetla mi kilka spraw. Justin ma brata- Jaxona. Chłopak stoczył się na samo dno i z tego, co dowiedział się Justin, jest ćpunem. W wieku siedmiu lat został zaadoptowany przez Michaela McClain'a- słynnego przedsiębiorce, naprawdę dobrze zarabiającego człowieka. To dzięki niemu Justin żyje tak, jak żyje. Chłopak jednak nie próżnował, bo chwytał się każdej możliwej pracy, by dorobić sobie grosza i stanąć na nogach. Za pierwsze oszczędności kupił zepsute auto, które sam naprawił. Nie powiem, Dodge Charger wygląda jak nowiutkie cacko wyjęte z salonu. A to tylko za sprawą rąk Biebera wygląda, jak wygląda. Za resztę oszczędności chciał kupić mieszkanie, ale jego ojczym stwierdził, że te pieniądze może przeznaczyć na utrzymanie go, a sam zaproponował mu kupno tego, w którym siedzimy.
-Okej, opowiedziałeś mi prawie całą swoją biografię, a pominąłeś najważniejszy wątek.- przerywam mu w końcu, a on wywraca oczami i poprawia się na swoim miejscu. Jeremy dał mu spokój aż do czternastego roku życia. Justin wtedy miał iść na swoją pierwszą imprezę w towarzystwie dziewczyny. To bardzo ważny moment w życiu młodzieńca- pierwszy taniec z płcią przeciwną, wymiana spojrzeń i komentarze ze stron kolegów. Wiele dla niego znaczył ten bal. Szedł na niego z niejaką Nicol, którą wszyscy bardzo lubili. Justin jednak nie dotarł do niej, ponieważ zatrzymał go jakiś mężczyzna i zaciągając do samochodu wyjaśnił, kim jest. I od tamtej pory ponownie zaczęło się gnębienie. Kolejne groźby, wyłudzanie pieniędzy, aż do chwili, kiedy Justin stanął na własne nogi. Zaczął poważnie traktować relację z Nicol, aż stali się parą. Kiedy Jeremy się o tym dowiedział, zrobił wszystko, by to zepsuć. Chciał, aby szatyn cierpiał na każdy możliwy sposób. Zabrał mu dziewczynę, porwał ją, jak mnie, przetrzymywał, głodził, bił, wykorzystywał. Sęk w tym, że jej nie udało mu się uratować. Zginęła, pogrzeb odbył się rok po jej zaginięciu. Rodzice dziewczyny nie wiedzą, z czyich rąk zginęła dokładnie.
-Zac doskonale znał całą historię, dlatego robił wszystko, żeby cię odzyskać. Wiedział, że długo się zbierałem po stracie Nicol i nie chciał, żebym przechodził przez to samo.- po tych słowach w głowie zapala się żółta lampka. Dlaczego miałby się przejmować mną tak, jak Nicol, skoro nas nic nie łączy?
-Dlaczego w takim razie byłeś wobec niego taki agresywny i go uderzyłeś?- pytam, pocierając z zaciekawieniem podbródek.
-Bo to był moment, gdzie chciałem zabić Jeremy'ego, a on mi zniszczył cały plan. Naprawdę chcę to zrobić. Za to, że gnębi mnie już przez tyle lat. Należy mu się.- mrugam parę razy nie dowierzając w to, co usłyszałam.
-Pójdziesz siedzieć!- wołam z przerażeniem i podkulam pod siebie kolana.
-Kto przejmuje się przestępcą? Wiesz, że on jest poszukiwany? Przez to, że złamas zmienia ciągle kryjówki, to nikt go nie złapał jeszcze. Myśli, że pozjadał wszystkie rozumy i ucieknie przed karą, skurwiel. Myli się, karma wraca, tatusiu.- syczy przez zęby i oddycha ciężko. Nie odzywam się, bo nie wiem, co powiedzieć. Nie mam już pytań, teraz muszę tylko przefaksować wszystkie informacje, jakie do mnie dotarły. Zrywam się więc z sofy i nie patrząc na Justina, po prostu zaczynam iść w stronę hallu.
-Nie, błagam. Nie odchodź!- przed nosem wyrasta mi Justin i z przerażeniem namalowanym na twarzy chwyta moje ramiona i zatrzymuje tym samym.
-Nigdzie nie idę.- unoszę brew do góry. -Po prostu chciałam iść się położyć. Chyba, że mam sobie iść, to okej...- wzruszam ramionami, a on zaprzecza ruchem głowy i przepuszcza mnie na przejściu.

~***~

W sumie nie wiem, ile spałam. Na pewno długo. To chyba mój rekord. Głowa strasznie pulsuje, a kręgosłup aż błaga o jakikolwiek ruch. Budzę się w środku nocy, nadzwyczaj wypoczęta, ale również obolała. Z oczu zeszła opuchlizna, co potwierdza moją teorię. Co my mamy dzisiaj? Spoglądam na budzik po prawej stronie i tak, jak myślałam. Przespałam prawie dwa dni. Jest pierwsza trzydzieści jeden. W mieszkaniu panuje całkowita cisza, a za oknem migają błyskawice. Deszcz stuka o szybę i powoduje, że jest mi zimniej niż normalnie. Czując się jak śmieć, ruszam pod prysznic. Człapiąc nogę za nogą, w końcu docieram do łazienki. Zrzucam wszystkie ciuchy z siebie i stoję chwilę nago, delektując się ulgą. Zero zbędnego materiału. Tylko ja i moje ciało. W końcu jednak wchodzę pod prysznic i czując gorącą wodę spływającą po ciele, czuję również ulgę i orzeźwienie. Tego trzeba mi było- duża dawka snu, kąpiel i zapewne za moment jakieś jedzonko. Bardzo burczy mi w brzuchu, ale czego się spodziewam? Nie jadłam przez dwa dni, ciągle spałam. Dziwię się, że nie chciało mi się siku... Nie ważne.
Wychodzę spod prysznica, owijam się ręcznikiem i patrzę na swoje odbicie. Zmęczony wyraz twarzy będzie mi już chyba towarzyszył do końca życia. Nie pamiętam, kiedy ostatni raz wyglądałam dobrze- zdrowa, promienna twarz, kobiece kształty i uśmiech od ucha do ucha. Na miejsce tego wskoczyła poszarzała, lekko pomarszczona w niektórych miejscach skóra, brak uśmiechu, zero blasku i zniszczone włosy. Faktycznie, wyglądam dość atrakcyjnie, nie ma co...
Wkładam gruby szlafrok, wciągam na stopy cieplutkie skarpetki i owijam włosy w ręcznik. Orzeźwiona wychodzę z łazienki i od razu czuję, jak robi mi się coraz zimniej. Mknę więc po cichu po mieszkaniu i kiedy docieram do kuchni, od razu włączam czajnik, aby zrobić sobie herbatę. Siadam przy grzejniku i spoglądam na panoramę miasta. W blaskach piorunów Nowy Jork wygląda całkiem groźnie. Mimo tej godziny, na ulicach jeździ wiele aut. To norma, w końcu to miasto nigdy nie śpi. Nagle słyszę czyjeś kroki, a wzrok od razu kieruję w stronę wejścia. Nie mylę się, bo w nich wita zaspany Justin. Przeciąga się, ziewa, a potem patrzy na mnie.
-Czemu nie śpisz?- pyta zaskoczony i zerka na zegar ścienny. -Jest prawie trzecia.
-Spałam dwa dni, ile jeszcze mam spać?- odpowiadam pytaniem i zrywam się z miejsca, kiedy woda się gotuje. Zalewam herbatę i czekam chwilę, aż się zaparzy. Wyciągam torebkę, wyrzucam ją do kosza, słodzę i siadam na swoim miejscu, ciągle obserwując zjawisko atmosferyczne.
-Wszystko okej?- chłopak bierze butelkę wody i siada obok mnie.
-Yhm... Chyba tak.- wzruszam ramionami i ponownie trzęsę się z zimna. Chyba jednak łóżko jest najlepszą opcją. Nagle moja szczęka zaczyna się trząść razem ze mną.
-Idę do siebie, bo mi zimno.- tłumaczę i biorąc kubek do ręki, chcę wstać, ale Justin nagle mnie zatrzymuje.
-Chcesz, to chodź do mnie.
-Po co?- pytam zaskoczona.
-Nie boisz się burzy?- marszczy brwi zdziwiony, a ja tylko kiwam głową.- Woah, okej. To wracaj do siebie. No i ubierz się, bo dziwne, że nago by ci nie było zimno.- puszcza mi oczko, a ja wywracam oczami.
-Mam gruby szlafrok na sobie.- tłumaczę i koncentrując się na herbacie, wychodzę. Zamykam się w pokoju i niewidzialna siła ciągnie mnie do łóżka. Nie opieram się. Maszeruję prosto do niego i stawiając kubek na szafeczce nocnej, wskakuję pod kołdrę i delektuję się ciepłem, które mnie otacza. Ponownie odtwarzam sobie ostatnią rozmowę z Justinem. Każda informacja musi przejść jeszcze parę razy przez mój mózg, bym mogła to wszystko złożyć w całość. Mała część mojego serca bije znacznie szybciej niż powinna. Kiedy tylko wspominam jego imię albo go widzę, wali jak szalone. Mózg jednak kontroluje całą sytuację i przypomina o tym, przez co przechodzę i to przez niego. Ale czy warto obwiniać Justina za wybryki jego ojca? To nie on mnie gwałcił i bił. To nie on mnie porwał na miesiąc i wyrządził tyle krzywdy. Bieber pilnuje, by nie stała mi się krzywda, co udowodnił ostatnim razem. Stara się mnie wspierać w ciężkich chwilach, przyjmując mnie pod swój dach. Uratował mnie wraz z Zac'iem. Gdyby nie on, nie wiem, gdzie w tej chwili bym skończyła. Do tego w głowie ciągle rozbrzmiewają jego słowa: "długo się zbierałem po stracie Nicol i nie chciał, żebym przechodził przez to samo.". Nicol była dla niego bardzo ważna. Dlaczego więc porównuje mnie do niej? My się tylko przyjaźnimy... Tak sądzę.
-Puk puk...- słyszę jego głos, więc dźwigam głowę do góry i zapalam lampkę nocną. -Można?- kiwam tylko głową i obserwuję jak porusza się w samych bokserkach po pomieszczeniu. Odkrywam trochę kołdry, dając mu do zrozumienia, że może położyć się obok.
-Co tam?- pytam i poprawiam się na swoim miejscu.
-W sumie przyszedłem zapytać o to samo. Martwiłem się, dlaczego tak długo śpisz, miałem ochotę cię obudzić już, ale Zac powiedział, żebym tylko sprawdził, czy żyjesz.- śmieje się cicho z tego, co powiedział i spogląda na mnie.
-Spoko, nigdzie się jeszcze nie wybieram.- chichoczę i oblizuję szybko wargę. Upijam łyk chłodniejszej herbaty i ponownie nawiązuję z nim kontakt wzrokowy.
-Mam nadzieję, shawty.- uśmiecha się słodko i dostrzegam, jak zaczyna patrzeć mi się na usta.
-Takich ust się nie zapomina, co?- ponownie się śmieję, przypominając sobie, co mówił na samym początku. -No, no Bieber. Dobra bajerka. Nie powiem.
-Tak cię to bawi?- unosi brew i mruży lekko oczy. -Uważaj na słowa, skarbie, bo wiem, że nie masz nic pod tym szlafrokiem, a ja jednym ruchem mogę się go pozbyć.
-A ja doskonale wiem- przysuwam się do niego jeszcze bliżej. -że nie zrobisz nic, czego bym nie chciała.- mruczę mu prosto w usta, a na jego twarzy maluje się podły uśmieszek.
-Nie prowokuj, Gomez.- dzielą nas centymetry. Jesteśmy strasznie blisko, ale to walka. Kto pierwszy pęknie. Sęk w tym, że nie może to zrobić nikt. Co to za przyjaciele, którzy się całują?
Ostatkami zdrowego rozsądku odsuwam się na bezpieczną odległość, dając mu satysfakcję, że wygrał.
-Mam nadzieję, że mnie nie nienawidzisz.- rzuca krótko, a ja potrząsam lekko głową, nie ogarniając sytuacji.
-Co? No gdyby tak było, to pewnie nie leżałbyś obok mnie, w ogóle nawet nie leżałabym w tym łóżku.- marszczę brwi i wzdycham ciężko. -Swoją drogą chce mi się znowu spać.- wyłączam lampkę i najzwyczajniej w świecie przytulam się do nagiego torsu chłopaka. -Dobranoc.- mruczę i całuję go w krzyż na klatce piersiowej.
-Dobranoc, shawty.
Zamykam oczy i czując się nadzwyczaj bezpieczna, zasypiam.

~***~

-Hej, słonko.- słyszę melodyjny głos dobiegający do moich uszu. Ponownie czuję to dziwne uczucie w żołądku. Ignoruję to, uśmiecham się i powoli przeciągam.
-Cześć.- dukam, patrząc w jego karmelowe tęczówki. -Długo tak leżysz?
-Mogę leżeć tak cały czas i patrzeć jak śpisz.- śmieje się, a ja czuję, jak robię się czerwona.
-Nie chrapię, prawda?!- pytam spanikowana, a on wybucha jeszcze większym śmiechem.
-Nie, skąd to pytanie?- oddycham z ulgą i unoszę się do góry. -Co jest?
-Ty mówiłeś poważnie o zabiciu ojca?
-Tak, a co?- mruga lekko zdezorientowany, a ja zbieram wszystkie siły w sobie, by w końcu to z siebie wyrzucić.
-No bo długo nad tym się zastanawiałam i wiem, że pewnie i tak mi nie pozwolisz, ale jestem gotowa ci pomóc.- Justin dźwiga się na łokciach w górę i patrzy na mnie z niedowierzaniem.
-Masz rację, nie pozwolę ci się w to mieszać. Nie możesz zniszczyć sobie życia.- marszczy brwi zdenerwowany.
-A ty swoje możesz, tak?
-Selena, nie o to chodzi. Ja nie mam nic do stracenia, a ty owszem. Przed tobą otworzył się świat mody, ludzie chcą twoich zdjęć. To twój moment i musisz go dobrze wykorzystać.
-Nie interesuje mnie to wszystko. Nie po tym, co przeszłam i wiesz co? Nie pozwolę mu dalej cię gnębić. Za długo to trwa i zbyt wiele przeszedłeś.- mówiąc to opadam na miejsce obok niego i obserwuję, jak jego szczęka ponownie się napina. Spogląda na mnie z góry i znów odwraca głowę w przeciwną stronę.
-Czemu to robisz, co?- śmieje się nagle pod nosem. Nie odpowiadam na to, tylko czekam na jakieś wytłumaczenie. -Od samego początku wiedziałaś, że będą same problemy ze mną, a jednak i tak zgodziłaś się na tą kawę. Pozowałaś mi, uciekałaś ze szkoły, pozwoliłaś, bym mógł cię zabrać wszędzie gdzie chcę. Zaufałaś mi, a to było błędem.- kręci głupio głową i spuszcza ją w dół. -Zaufałaś mi i nie wiedziałaś nawet, jaką chmurę problemów niosę za sobą. A kiedy już wszystko o mnie wiesz i przeszłaś przez prawdziwe piekło, nadal tu jesteś.- patrzy na mnie ponownie i kładąc ręce po obu stronach mojej głowy, pochyla się nade mną. -Dlaczego?- szepcze blisko mojej twarzy, a  ja nie wiem, co mam w tej chwili zrobić.

Od autorki: Boże! Ten rozdział był tak ciężki do napisania, że ugh! Nie wiedziałam, co i jak napisać. Po prostu pustka. Coś napisałam, ale naprawdę, ten rozdział jest słaby. No i do tego błędów nie sprawdzałam, to już w ogóle... Kochani! Z racji tego, że jest już 24 grudzień, to chciałabym Wam życzyć zdrowych, wesołych świąt, szczęśliwego nowego roku, więcej czasu na czytanie ff, wiary w siebie, pieniążków na spełnianie marzeń i czego sobie życzycie misie! Kocham Was bardzo i mam nadzieję, że przyszły rok będzie jeszcze lepszy niż 2015! :) Pamiętajcie, że losy bloga możecie śledzić również na twitterze pod hasztagiem #EndOfTheRoadJBFF Pamiętajcie- komentujcie rozdział, bo to motywuje do szybszego pisania rozdziału! xx Claudia ♥ 

EDIT: ROZDZIAŁ POJAWI SIĘ OKOŁO 9\10 STYCZNIA. PRZEPRASZAM, ŻE TAK DŁUGO, ALE NIE MAM CZASU NIC DLA WAS NAPISAĆ. NAWALAM, WIEM. PRZEPRASZAM RAZ JESZCZE, ALE MUSICIE TROCHĘ POCZEKAĆ. xoxo

41 komentarzy

  1. Jejku tyle czekałam na ten rozdział :D
    Mi tam się jak zwykle podoba :3
    Tobie rownież wesołych i spokojnych świąt, spędzonych w rodzinnym gronie oraz szampańskiego sylwestra i aby rok 2016 był rokiem w którym spełnią się twoje marzenie ❤️

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdzial jest świetny, naprawdę. Nie moglam sie go już doczekac! I nadal z ogromnym zniecierpliwieniem bede czekac na kolejny. Zadno ff mnie jeszcze az tak nie wciaglo! Jeju, kocham je 😊💞
    I również zycze wesołych świąt i najlepszego 2016, oby wszystkie Twoje marzenia sie spelnily 😘

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział!
    Wesołych Świąt! ♡♡

    OdpowiedzUsuń
  4. Pocałuj go Sel!!! 💋(*¯︶¯*)


    Hahahha ty to nazywasz słabym rozdziałem? O.O laska to jest boskie! ♥❤

    OdpowiedzUsuń
  5. Jestes moja ulubiona 'pisarka' :D
    Poprostu cudowne, brak mi slow, jestes niesamowita. Czytalam jeszcze jedna ksiazke, ale pisze ja jakas 16 ktora co chwile wali bledy, sa 3 zwroty akcji w jedym rozdziale, a z Seleny robi suke.
    Takze Twoja ksiazke czyta sie niesamowicie. Zycze Ci jak najwiecej sukcesow w zyciu! <3

    OdpowiedzUsuń
  6. Tyle czekaaania, ale opłacało się ❤

    OdpowiedzUsuń
  7. Naprawdę dobry

    OdpowiedzUsuń
  8. Miałam lekkie braki w twoim opowiadaniu ale już wszystko nadrobilam i powiem z uśmiechem na twarzy ze nie mogę nadziwić się twojej twórczości! Cudo!

    OdpowiedzUsuń
  9. Co Ty gadasz? Rozdział jest świetny! Już z niecierpliwością czekam na następny <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Ohohoho grubo!

    OdpowiedzUsuń
  11. Tobie tez życzę wesołych świąt spędzonych z rodziną :) Dlaczego mówisz ze ten rozdział jest słaby ? Wcale tak nie jest !

    OdpowiedzUsuń
  12. Kocham! Szybko dodawaj następny rozdział!

    OdpowiedzUsuń
  13. Jezu już jestem ciekawa co będzie w następnym rodziale <3

    OdpowiedzUsuń
  14. Nareszcie ! Pomimo tego, że uważasz ten rozdział za słaby mi się bardzo podoba ! Jest naprawdę FANTASTYCZNY ! z niecierpliwością czekam na kolejny ❤

    OdpowiedzUsuń
  15. Supi rozdzialik, szybko dodawaj nowy. Życzę weny :-*

    OdpowiedzUsuń
  16. Dziewczyno pisz dalej. To jest cudne mam nadzieje ze kolejne będzie juz nie dlogo bo nie mg sid doczekać !!!

    OdpowiedzUsuń
  17. Świetny rozdział jak zwykle !! Dziewczyno masz talent, ja tylko mogę poprosić o szybsze dodawanie rozdzialow bo zżera mnie ciekawość. Weny❤

    OdpowiedzUsuń
  18. Wzajemnie i Szczęśliwego Nowego Roku ! ❤ a co dk rozdziału to cudowny jak zawsze zresztą 👍❤

    OdpowiedzUsuń
  19. Wzajemnie i Szczęśliwego Nowego Roku ! ❤ a co dk rozdziału to cudowny jak zawsze zresztą 👍❤

    OdpowiedzUsuń
  20. Jejku dodaj w końcu rozdział ! :D

    OdpowiedzUsuń
  21. Jejku dodaj w końcu rozdział ! :D

    OdpowiedzUsuń
  22. Umrę, jak nie przeczytam kolejnego rozdziału !!!

    OdpowiedzUsuń
  23. Wciągnęłam się w to! Kiedy kolejny rozdział?!? ♥ Dobrze, że koleżanka poleciła mi to ff ♥ Pisz jak najwięcej ♥ KOCHAM TO!!! ♥ Pozdro ♥♥♥♥♥♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  24. Najlepsze FF na świecie ♥ zakochałam się w tym ♥

    OdpowiedzUsuń
  25. Kiedy kolejny rozdział?! Masz mega talent do pisania ♥ powodzenia w pisaniu ♥

    OdpowiedzUsuń
  26. Zajebisteee!!!! ♥ kolejny rozdział ci wyszedł coraz to lepiej od poprzednich ♥

    OdpowiedzUsuń
  27. Kiedy kolejny rozdział? ♥ To jest SUPER ♥

    OdpowiedzUsuń
  28. Kiedy kolejny rozdział? Napisałaś już? Czekam z niecierpliwością na kolejny rozdział ♥

    OdpowiedzUsuń
  29. Dodawaj częściej rozdziały! Bo nie mogę się doczekać następnego albo zrobi tak ze co tydziem w np wtorek dodajesz kolejny?

    OdpowiedzUsuń
  30. Dodawaj częściej rozdziały! Bo nie mogę się doczekać następnego albo zrobi tak ze co tydziem w np wtorek dodajesz kolejny?

    OdpowiedzUsuń
  31. Cudo ten blog *.*

    OdpowiedzUsuń
  32. Prosze dodaj nestępny rozdział:D nie moge się doczekać:*:*

    OdpowiedzUsuń
  33. Kiedy w końcu następny rozdział? :(

    OdpowiedzUsuń
  34. Świetnie napisane. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń

Jeśli chociaż trochę podoba Ci się to fanfic, skomentuj to nawet jednym słowem. To tylko parę sekund, a niesamowicie motywuje do dalszego pisania. ♥

Szablon dla Bloggera stworzony przez Devon.