wtorek, 14 czerwca 2016

Rozdział 30.


~***~

Mam wrażenie, że wciąż śnię. Osoba, która leży obok jest tylko złudzeniem i zaraz otworzę oczy będąc zupełnie sama. By upewnić się, że to nie wytwór mojej wyobraźni, ponownie przejeżdżam opuszkami palców po jego kości policzkowej. Szatyn spogląda na mnie, gładząc po głowie i uśmiechając się co chwilę. W sumie nadal nie mogę pojąć, co się dzieje. Myślałam, że się zbłaźnię, kiedy powiem mu o swoich uczuciach, ale tak nie jest. Kto normalny z tyloma problemami dokłada sobie kolejny?  Wiem, że nie ma czasu przejmować się tylko mną, bo ma wiele innych spraw na głowie, a mimo to dokłada sobie kolejny- mnie.
-Chodź coś zjeść.- mówi, kiedy słyszy jak burczy mi w brzuchu. Kręcę tylko głową i osuwam się z jego torsu prosto na poduszkę.
-Ja tu zostaję.- mruczę i wtulam się w nią, zamykając oczy. -Jestem strasznie zmęczona.
-Nie dziwię się, Zac dał ci konkretny wycisk.- śmieje się i składa delikatny pocałunek na moim poliku. -Chodź, skarbie.
-Mmm, zaczyna mi się coraz bardziej podobać to niebezpieczeństwo, na jakie się narażam przy tobie.- chichoczę, słysząc zdrobnienie wypływające z jego ust. Bieber znów pochyla się nade mną, ale tym razem całuje mnie w usta. Przejeżdża ręką po zewnętrznej stronie uda i lekko zaciska dłoń na pośladku.
-Idziemy.- mówi wprost do moich ust, wlepiając rozgrzane spojrzenie we mnie. Wydymam usta, podnoszę się na łokciach i patrzę na umięśnione ramiona Justina, które są odsłonięte. Biały top wisi na nim, pokazując największe atuty mężczyzny. Począwszy od tatuażu na łopatce, po krzyż na klatce piersiowej. Wzdycham, zachwycając się widokiem i ruszam razem z nim na dół. Spojrzenia wszystkich spoczywają na nas i fala szeptów przepływa przez salon.
-Jedziemy na jakiś obiad, czy zamawiamy pizzę?- pyta Justin, siadając na fotelu, niespodziewanie porywając mnie za sobą i sadzając na kolanach. Wciąż nikt nie odważy się nas o to bezpośrednio zapytać, ale każdy się uśmiecha pod nosem, wiedząc co jest grane.
-Proponuję jechać gdzieś na miasto, w końcu za niedługo wracamy do Nowego Jorku, a tu jest tak pięknie.- mówi Taylor, a ja ją popieram. To prawda, niebawem wracamy do domu i kalifornijski sen będzie już tylko wspomnieniem. Póki to trwa, powinniśmy z tego korzystać.
-Znam taką jedną knajpkę.- odzywa się Ryan, a każdy przenosi wzrok na niego. -The Local House.
-Wiem, gdzie to. Ostatnio tam byłem.-wtrąca się Brian. -To co? Dziesięć minut wystarczy?- każdy zgodnie kiwa głową, a po chwili kierujemy się na górę, aby się przygotować. Taylor zamiast ruszyć do siebie, wchodzi za mną i z ledwością powstrzymuje się od pisku.
-AAW!- zakrywa usta, a w oczach gra milion iskierek. -Jesteście razem?!- woła podekscytowana, na co ja odwracam się na pięcie i przygryzam wnętrze policzka. Uśmiecham się słodko sama do siebie i kiedy uspokajam emocje, ponownie odwracam się do blondynki przodem. Kiwam powoli głową, próbując powstrzymać się od szczeniackiego zachowania. Przyjaciółka nie mówiąc nic, po prostu rzuca mi się na szyję i przebiera nogami niczym niemowlak. Całuje mnie w policzek i mam wrażenie, że zaraz oderwie mi głowę, tak mocno zaciska ramiona.
-Dość, dość, dość. Bierz co masz brać i jedziemy.- poganiam ją i zabieram portfel oraz telefon. Popycham ją do wyjścia i na moment zostaję sama. Biorę parę głębszych wdechów i podbiegam do lustra. Powinnam się przebrać, bo nie wyglądam zbyt wyjściowo. Rozpuszczam włosy i zaczesuję je do tyłu okularami. Biały top wisi na mnie jak worek zasłaniając spodenki. Wyglądam, jakbym była tylko w koszulce, ale ignoruję to. Nie mam na to czasu. Schodzę na dół, gdzie nie ma nikogo, prócz Efrona. Uśmiecha się od ucha do ucha, jakby wygrał w totka. Unoszę jedną brew w górę i obserwuję go z zainteresowaniem.
-Co ci?
-Po prostu nie lubię tej gównianej atmosfery, jak coś jest nie tak. No i Bieber ma dziewczynę! Ostatnio to było... Bardzo dawno temu.- śmieje się, a ja wywracam oczami.
-To nie jest zabawne. On bardzo wiele przeszedł.- mówię, zerkając na schody, po których schodzi prawdziwy bóg seksu. Czy on zawsze wyglądał tak idealnie? Czy przez pierwszy miesiąc byłam ślepa? Włosy stoją do góry, na nosie leżą czarne okulary przeciwsłoneczne, bluza z długim rękawem podwiniętym lekko w górę, czarne, skórzane spodnie i buty tego samego koloru z białymi podeszwami idealnie do niego pasują. Kiedy jest już na dole, przeczesuje ponownie włosy i wyciąga spod bluzy złoty łańcuch. Uśmiecha się słodko do mnie, a następnie składa lekki pocałunek na oczach Efrona. Mój perfekcyjny kryminalista. Nie mija pięć minut, a wszyscy są już na dole. Standardowa procedura; dzielimy się na dwie grupki, które mają jechać samochodami. Nic się nie zmienia- wciąż jestem z Justinem, Zaciem i Taylor. Tym razem to Efron prowadzi, więc blondynka zajmuje moje miejsce, a ja wraz z szatynem rozsiadamy się z tyłu.
-Tylko błagam, nie uprawiajcie przy nas seksu, okej?- rzuca brunet, patrząc w lusterko wsteczne na nas. Prycham pod nosem i odwracam wzrok w stronę szyby.
-A co, chciałbyś się przyłączyć?- odpowiadam kąśliwie, a Taylor zaczyna chichotać.
-Z wami? Oczywiście. Od zawsze mam ochotę na soczysty tyłeczek Justinka.- mruczy, szczekając zębami i udając, że coś gryzie. Wszyscy zaczynają się śmiać, a Bieber tylko uderza rozbawiony ramię przyjaciela, a potem kładzie dłoń na moim udzie i lekko ją zaciska.
Dojeżdżamy do South Beach i wysiadamy na jednym z parkingów. Odnajdujemy przyjaciół i całą grupą ruszamy do knajpy. Idealnie morski klimat od razu nas uderza. Na wstępie dostrzegamy niejednego, prawdziwego marynarza. Na ścianie wiszą kotwice, koła ratunkowe, obrazy z łodziami, statkami. Na stolikach rozłożone są biało-granatowe obrusy, w tle słychać Elvisa Presleya. Cały lokal jest w trzech barwach: bieli, granacie oraz błękicie. Brian prowadzi nas do lady, ponieważ nigdzie nie widzimy na tyle dużego stolika.
-Mam pomysł!- rzucam w ostatniej chwili, a wzrok każdego spoczywa na mnie. -Weźmy jedzenie na wynos i zjedzmy to na plaży!- dodaję dumna z własnego pomysłu. Zamawiamy dania morza i czekamy około 10 minut, aby wszystko zostało nam wydane.
-Czas oczekiwania prawie jak w lokalnym Mc Donaldzie, ale różnica jest taka, że tu jedzenie jest świeże, a tam... Się nie wypowiem.
-Ale jest dobre!- protestuje Ryan, spoglądając złowrogo na Efrona. Towarzystwo cicho chichocze i każdy zajmuje się sobą. Justin obejmuje mnie od tyłu i opiera brodę na ramieniu.
-Moja.- szepcze prosto do ucha i składa delikatny pocałunek tuż obok.
-Twoja.- wydycham nieświadomie wstrzymywane powietrze i przyglądam się przyjaciołom. Każdy zajęty czymś innym- Ryan i Robbie dyskutują na temat czegoś, co pokazuje ten pierwszy na telefonie. Zac bajeruje Taylor, a Brian rozgląda się dookoła i czeka na swoje zamówienie, co chwilę zerkając na smartphona.
-Mamo! Mamo! Patrz! To ta pani, która zaginęła!- krzyczy jakieś dziecko ciągnąc matkę za sukienkę i wskazując na mnie palcem. Mama zwraca jej uwagę mówiąc, że nie wolno pokazywać na nikogo palcem i żeby tak więcej nie robiła. -Ale mamusiu spójrz! Ta pani była w telewizji!- dziewczynka nie daje za wygraną i próbuje do mnie podbiec. W ostatniej chwili kobieta łapie dziecko za rękę i przyciąga do siebie, krzycząc i przepraszając mnie z daleka. Wzdycham ciężko, odwracając się w drugą stronę i ignorując falę spojrzeń, jakim zaczęto mnie obdarowywać.
-Hej..- Justin odwraca mnie przodem do siebie i ujmuje twarz w dłonie. Patrzy głęboko w oczy i próbuje wyczytać z nich moje emocje. Uśmiecham się lekko, próbując pokazać, że wszytko jest w porządku. -Nie przejmuj się. Ludzie gadali, gadają i będą gadać.
-Jest okej, Justin.- cmokam go w policzek i jak na zawołanie nasze jedzenie jest gotowe. Każdy bierze w rękę papierową torbę i wychodzi z lokalu. Kierujemy się na plażę, gdzie w spokoju siądziemy i w promieniach słońca zjemy nasz obiad.
Około piątej jesteśmy w domu. Całe popołudnie spędziliśmy na zwiedzaniu miasta. Parę pamiątek, pocztówek, zdjęć i możemy wracać do Nowego Jorku. Podczas spaceru po plaży Taylor latała jak wariatka od jednego do drugiego, fotografując każdego. Nalegała, żebyśmy wraz z Justinem zrobili sobie słodkie fotki, ale chyba nie chcemy się aż tak afiszować z naszym związkiem. Mogę się założyć, że pewnie i tak zaraz będzie news w radiu czy w gazetach "Gomez pozbierała się po depresji! Jest w Miami i UWAGA! Ma chłopaka! Kim jest tajemniczy nieznajomy?"...
Brian postanowił konkretnie zakończyć nasz pobyt w tym mieście i organizuje potężną imprezę. Możemy zaprosić kogo chcemy, miejsca dla nikogo nie zabraknie. Około siódmej wieczorem ma przyjechać DJ, który rozłoży swój sprzęt na plaży przed domem. O dziewiątej startujemy, dlatego każdy lata jak szalony od pokoju do pokoju. Czuję się tak, jakbyśmy wszyscy przygotowywali się na jakąś naprawdę ważną imprezę. Tymczasem to zwykła domówka, na której pojawi się bardzo dużo ludzi.
Biorę torbę w rękę i dosłownie odwracam ją do góry dnem. Wszystkie ciuchy wypadają przed stopy, a ja już wypatruję potencjalnego stroju na dzisiejszy wieczór. Zdaję sobie sprawę, że ludzie będą robić zdjęcia. Ciągle je robią, ale nie zawsze o tym pamiętam. Tym razem muszę się jednak pokazać z jak najlepszej strony, bo kiedy tylko wrócę do Nowego Jorku, wracam do świata mody. Pokazy, sesje, eventy... Muszę nadrobić wszystko, co mnie ominęło i wykorzystać swoje pięć minut jak najlepiej potrafię. Biorę do ręki ulubiony siwy, golfowy sweterek z długim rękawem i odsłoniętym brzuchem. Trzymając ciuch w dłoni, lustrowałam każdy możliwy dół. W końcu dobieram czarne, idealnie dopasowane szorty z wysokim stanem. Włosy postanawiam pokręcić i nadać im jeszcze większej objętości. Ruszam wziąć prysznic. Kiedy przechodzę próg łazienki, słyszę, że drzwi do pokoju się otwierają. Cofam się o krok i spoglądam w ich stronę. Stoi w nich Justin, uśmiechając się złowieszczo i patrząc na moje ręce.
-Mogę ci iść umyć plecki?
-Nie, możesz siąść tutaj i poczekać, aż wyjdę.- rzucam krótko, mierząc go wzrokiem. Daję mu jednoznacznie do zrozumienia, że ma za mną nie iść i nie zrobić głupoty. Wchodzę do środka i dla pewności zamykam drzwi. Błyskawicznie pozbywam się ciuchów i wchodzę pod prysznic. Gorąca woda obmywa moje ciało, a zapach lawendy unosi się w całej łazience. Zamykam oczy i podsumowuję wszystko, co wydarzyło się, kiedy tutaj przyjechaliśmy. Pierwsza impreza na plaży, spacer po Miami i wizyta w ZOO. Szalone zdjęcie na konto instagramowe, uświadomienie sobie, że poczułam coś do tego mężczyzny, wycieczka do centrum, tańce w Little Havana, rozmowa z rodzicami dzień przed urodzinami, afera z ojcem Justina, potem afera między nami no i dochodzimy do dnia dzisiejszego. Lepszego zakończenia tej szalonej podróży nie mogłam sobie wyobrazić- rozpoczęliśmy wakacje od imprezy nad oceanem i tak też je zakończymy. Orientując się, że woda zaczyna robić się coraz chłodniejsza, błyskawicznie kończę kąpiel i wychodzę. Balsamuję ciało, wkładam ciuchy i oplatam ręcznik na włosach. Wychodzę z łazienki, a Justin patrząc w telefon śpiewa cicho i porusza się w rytm muzyki. Zatrzymuję się, aby móc go wysłuchać. Obserwuję go niczym obraz na wystawie i czuję, jak serce rośnie z każdą sekundą. Kocham go jak diabli.
-Masz przepiękny głos.- komentuję, kiedy na moment przestaje. Od razu odwraca się w moją stronę i posyła przecudny uśmiech. -Naprawdę...Masz niesamowity talent.
-Tak?- podnosi się do góry i podchodzi do mnie. -Będziemy parą idealną. Ja będę łamał każdej lasce serce, bo będę kochał ciebie. Będę dawał koncerty i ciągle dedykował je tobie. Może być?- pyta, patrząc mi głęboko w oczy i obejmując mnie w tali. Przygryzam dolną wargę i uśmiecham się na samo wyobrażenie takich chwil.
-Mówię poważnie, co do twojego głosu. Może byśmy cię wypromowali?- proponuję, zarzucając ręce na kark.
-Nie, nie, Gomez. Mam za sobą wiele złych czynów i robiąc się sławnym mogę skończyć w pierdlu.- wzdycha. -A po drugie nie umiem śpiewać. To ty będziesz błyszczeć w naszym związku.- składa delikatny pocałunek na moich ustach, a ręcznik zsuwa się z głowy i spada tuż za mną. Podnoszę go i ponownie owijam nim włosy. Siadam przed toaletką i kremuję twarz. Justin w tym czasie bawi się telefonem i puszcza mi różne piosenki.
-Zaśpiewaj mi coś.- proszę go, kiedy tuszuję rzęsy.
-Kiedy indziej.- puszcza mi oczko, a ja wzdycham i zrezygnowana po prostu słucham jakiegoś hip-hopu, który puścił. Po jakiś dwudziestu minutach jestem gotowa, więc rzucam się na poduszkę tuż obok Justina i biorę do ręki telefon. Wchodzę na instagrama i przeglądam najnowsze posty znajomych. Później wchodzę na snapchata. Zachęcił mnie do niego Zac. Powiedział, że w taki sposób mogę się jeszcze bardziej wybić, bo ludzie żyją teraz snapem. Z tego, co zauważyłam, mam już milion obserwatorów. Brawo dla mnie!
Przytulam się do szatyna i robię sobie z nim zdjęcie. Pokazuję mu je, a on się śmieje.
-Typowa nastolatka.- komentuje i spogląda w oczy. Mrużę je i zdenerwowana uderzam go w klatkę piersiową. -No co?- śmieje się. -Każda teraz dosłownie rejestruje każdą chwilę na tym portalu.
-Tak? Oh, spójrzmy!- wyrywam mu z rąk telefon, dźwigam się do góry i wskazuję ikonkę ducha na żółtym tle. -Tylko nastolatki? Odezwał się dorosły.- patrzę na niego z góry, a on rozbawiony chwyta mnie w pasie i zaczyna namiętnie całować. Wyrywa z rąk oba telefony i błądzi dłońmi po ciele. Przygryzam jego wargę i ciągnę lekko w swoją stronę, tym samym się od niego odrywając.
-Jak cię tu nie kochać?- pyta, opadając z powrotem na poduszkę i znów chwytając iphona. Wywracam oczami i zostając w takiej pozycji po prostu się na niego patrzę. Spoglądam na umięśnione ramiona i każdy tatuaż, który na nim jest. Dłoń Justina ląduje na moim udzie, gdzie ją zaciska, a ja mogę przyjrzeć się im dokładniej. Tygrys, kompas, róża, sowa, ryba, oko, napis.. Jest ich pełno!
-Bolało?- pytam wskazując na krzyż na klatce piersiowej.
-Nie. Ani jeden mnie nie bolał.- wzrusza ramionami. Mrugam parę razy zdziwiona odpowiedzią i siadam na nim. Odbieram mu w końcu zabawkę z rąk i rzucam ją na bok.
-Co jest tak interesującego w tym telefonie?- wzdycham poirytowana.
-Ty?- pyta zaskoczony podnosząc go ponownie i pokazując aktualnie wyświetlaną stronę. Oglądał moje zdjęcia z sesji, którą mi robił. -Zastanawiałem się, jak bardzo się zmieniłaś. Waga wróciła prawie do normy, z czego jestem mega zadowolony.- mówi, patrząc na zdjęcie. -Wyładniałaś, wydoroślałaś.- wymienia, a ja tylko kręcę głową zażenowana i zaczynam się śmiać. Pochylam się do przodu, składam delikatny pocałunek, a Bieber podrzuca mnie do góry biodrami. Śmieję się i lekko odpycham jego głowę do tyłu.
-Jak cię tu nie kochać?

Od autorki: Cześć i czołem! Za tydzień wakacje! Przede mną dwa ważne egzaminy zawodowe- jeden w piątek, drugi w czwartek za tydzień. Wychodzę na prostą i finito! Ale co mi po wakacjach, kiedy mnie czeka prawdziwa praca? Całe dwa miesiące.. Nie dość, że w roku szkolnym muszę do niej chodzić, chcąc mieć kasę na śmieszne zachcianki, to teraz jeszcze w wakacje... Ale dam radę! Pogodzę wszystko i będzie okej! A jak u Was? :)
Uwaga, przed państwem ten moment w opowiadaniu, gdzie będzie trochę czułości. Ale obiecuję: nie na długo! Tymczasem zasypcie mnie komentarzami! Mam nadzieję, że nie uśpiłam Was na długo i znów mnie mile zaskoczycie! :) Do następnego, buźka! Claudia Ok.

13 komentarzy

  1. Meeega przeczytałam calutkie,nie mg doczekać się kolejnego❤

    OdpowiedzUsuń
  2. Kocham kocham kocham❤️❤️❤️❤️😍😍😍 powodzenia na egzaminach i nie moge doczekac sie następnego. 😍❤️❤️❤️

    OdpowiedzUsuń
  3. Petarda rozdział ��

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny rozdział, dopiero znalazłam to ff i uwielbiam ❤

    OdpowiedzUsuń
  5. Awwww to jest mega słodkie ♥♥♥♥

    OdpowiedzUsuń
  6. 💞❤😍❤😍 kocham ich ™™ !!!

    OdpowiedzUsuń
  7. Jezu, ale mega jest ten rodział ❤ Czekam nn

    OdpowiedzUsuń
  8. Swietny!!��

    OdpowiedzUsuń
  9. Świetne ff :D Kiedy dodasz next ? ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Świetny rozdział jak zawsze♥
    Tylko szkoda że tak rzadko dodajesz te rozdziały,bo codziennie patrze czy coś dodałaś czy nie :/
    Czekam z niecierpliwością na kolejny...
    Pozdrawiam Adrianna Magdalena

    OdpowiedzUsuń
  11. nowy rozdział pojawi się do MAX 26 lipca.
    Napiszę w nowym poście, dlaczego nawet w wakacje jestem z Wami tak rzadko, przepraszam :(

    OdpowiedzUsuń

Jeśli chociaż trochę podoba Ci się to fanfic, skomentuj to nawet jednym słowem. To tylko parę sekund, a niesamowicie motywuje do dalszego pisania. ♥

Szablon dla Bloggera stworzony przez Devon.