~***~
~***~
Opuszczam szkolne mury i cieszę się, że nadszedł upragniony weekend. Idąc chodnikiem ostatni raz myślę o sesji. Jenny trajkotała mi o tym przez cały czas- robiła wszystko, abym się zgodziła. Widziała w tej sesji coś, czego nie potrafiła wyjaśnić. Była tak zdeterminowana, że prała mi ręcznie bieliznę, co przechodziło już ludzkie pojęcie. Tak, zgadzam się na tą sesję. Nie wiem, co we mnie wstąpiło, ale raz się żyję. Jedyne, co muszę zrobić, to ostrzec Justina, aby trzymał język za zębami, w przeciwnym razie poczuje jak smakuje beton.
-Hej Jenny!- wołam, kiedy tylko przekraczam próg budynku. Blondynka od razu owija mnie swoimi chudymi ramionami i kieruje w stronę windy.
-Powiedz tylko, że masz dla mnie dobre wieści...- bełkocze, gdy drzwi się zasuwają. Trwam w ciszy, próbując wyprowadzić ją z równowagi, a chwilę potem wybucham śmiechem i kiwam energicznie głową. Niebieskooka rzuca się po raz kolejny na szyję i wręcz piszczy. Że niby ona jest starsza? Okej, może rocznikowo, ale jej umysł jest na poziomie podstawowym.
-No, już..Już!- klepię ją po plecach i próbuję wytargać z uścisku. Wreszcie idziemy do jej biura i siadamy wygodnie na skórzanej sofie po lewej stronie pomieszczenia. Jenny wyjmuje telefon i wykręca pośpiesznie numer do Justina.
-Witam Bieber, z tej strony Gomez.- mówi spokojnie z uśmiechem na twarzy. Policzka oblewają się czerwienią i dopiero teraz dochodzi do mnie, jak bardzo się stresuję. Nie wiem, co to ma być za sesja. Mam nadzieję, że na akta się nie godzę... Uh, aż serce pcha się do góry, by je wypluć.
-Jutro, Brooklyn, dwunasta? Dobrze. Będziemy.- rozłącza się i mruga kilka razy w moją stronę. Zdziwiona wyrazem twarzy pociera ramię w ramach pocieszenia i odstawia telefon na szklaną ławę przed nami.
-Będzie dobrze mała, spokojnie!- woła i wstaje. Daje mi do zrozumienia, że ma parę zadań do zrobienia, dlatego muszę iść. Chwytam więc swoją granatową marynarkę i wychodzę z pomieszczenia. Czuję wibracje w kieszeni, więc unoszę go do góry i spoglądam na wyświetlacz.
OD:Nieznany
GODZ: 04:17
Do zobaczenia jutro.
Wzdycham z poirytowaniem wiedząc, że to SMS od Justina. Wchodzę do windy, opieram się o zimną ścianę pomieszczenia i zamykam oczy. Delektuję się ciszą, jaka mnie otacza i cicho oddycham. Odpisać? Nie odpisywać? Na niewidzialnej kartce zaczynam wypisywać plusy i minusy tego, co zamierzam zrobić, po czym nie analizując tego dłużej, wyciągam z kieszeni iphona i wystukuję krótką odpowiedź.
OD:Ja
GODZ: 04:21
Mam nadzieję, że nie będę tego żałować.
Klikam "WYŚLIJ" i w tej samej chwili otwiera się winda. Wychodzę z niej i od razu napotykam zdezorientowane spojrzenia pracowników, których znam od dziecka. Patrzę na Margaret, potem na Izabelle i każda ma uniesione ze zdziwieniem brwi. Co jest nie tak?
-Mam coś na twarzy?- pytam przypadkowego człowieka, którego mijam, a on nic nie mówiąc po prostu odchodzi. Wyjmuję telefon po raz któryś tam w przeciągu godziny i włączam przednią kamerkę. Na twarzy malują się ogromne rumieńce. Jeśli ktoś się na mnie spojrzy, to pierwsze co zobaczy, to dwie czerwone plamy po jednej i drugiej stronie. Wyglądam co najmniej tak, jakby ktoś mnie spoliczkował. Zdezorientowana całą tą sytuacją mknę do łazienki i z torebki wyjmuję puder. Nakładam go na zaczerwienioną skórę i spoglądam w odbicie. Ale co tak właściwie się ze mną stało?
OD:Nieznany
GODZ: 04:25
Nie wiedziałem, że moje spojrzenie tak na Ciebie działa. Będę mieć buraka na zdjęciach.
Odczytuję wiadomość i mrugam kilka razy w odbicie, a potem znów patrzę na ekran. Kiedy on mnie widział? Mijałam go gdzieś? Nie napotkałam się na niego, więc jak... Zresztą, to na pewno nie przez niego. Wychodzę z łazienki i spuszczając głowę w dół nie patrzę przed siebie. Chcę jak najszybciej wyjść na zewnątrz. Oczywiście, los mi dziś nie sprzyja i jakby to było do przewidzenia, wpadam na Justina. Chwyta mnie za ramiona i przytrzymuje, bym nie potknęła się o własne nogi. Odrzucam ręką włosy, które opadły na twarz i spoglądam w jego karmelowe tęczówki.
-Gdzie rumieńce?- chichocze, a ja zaciskam dłonie w pięść i jestem gotowa go uderzyć, kiedy słyszę głos siostry. -Cześć Jenny!- spogląda mi przez ramię i macha w jej stronę.
-Selena? Co ty tu robisz?- pyta zaskoczona i zmieszana jednocześnie.
-Wracam do domu?- omijam ich i wychodzę. Ciepłe powietrze od razu rozwiewa czekoladowe fale na wszystkie strony. Rozglądam się za taksówką i macham ręką w stronę najbliższej, która jedzie w stronę Manhattanu. Wsiadam, podaję adres i po prostu odpływam w utworach, które lecą w słuchawkach.
~***~
Jenny wróciła późno w nocy i to nie sama. Naprawdę chcę się mylić, bo jeśli mam rację, to chyba zwymiotuję. Tylko nie wiem, na kogo będę bardziej zła- czy na nią, czy na Justina? Jenny nie ma pojęcia o tym, co się między nami wydarzyło, a Justin o tym doskonale wie i powinien zahamować swoje popędy seksualne. Błagam... Trzeba być palantem, żeby pieprzyć obie siostry. Grunt, że nie jednocześnie Gomez. krzyczy głos w mojej głowie, a ja wręcz duszę się powietrzem, które nagle nabieram do płuc. Jest kilka minut po trzeciej, a ja nadal nie mogę spać. Świadomość, że za ścianą może być Justin jest nie do zniesienia. Kręcę się z boku na bok i błagam Boga o sen. Zmęczenie coraz bardziej dawało się we znaki, a jeśli nie będę wypoczęta, to na sesji na pewno nie zaprezentuję się tak korzystnie, jak chce Jenny. Przy którymś obrocie usypiam, co jest zbawieniem od narastających obaw.
Budzik rozbiega się z prędkością światła po pokoju. Macam dłonią półkę, ale na niej nie ma telefonu, więc wyciągam drugą rękę i szukam go na poduszce. Wyłączam go i nakładam na głowę poduszkę, chcąc jeszcze usnąć. W tej samej chwili jednak do pomieszczenia wchodzi gosposia. W rękach ma tacę ze śniadaniem i najnowszą pocztę. Stawia to na półkę i lekko szturcha moje ramię. Miauczę cicho, dając do zrozumienia, że nie spałam za dobrze i znów naciskam na głowę poduszkę.
-Panienka powinna się przygotować do sesji. Jest dziesiąta trzydzieści.- mówi w końcu, a ja poirytowana wywlekam swoje ciało spod materiału i siadam przed tacą. Dziękuję jej za przygotowanie posiłku i obserwuję, jak odchodzi. Chwytam tosta, gryzę kawałek i wolną ręką zaczynam przeglądać listy. Wszystko to podziękowania od fotografów, z którymi pracowałam. Nic, co mnie bardziej zainteresowało. Wrzucam je więc do szuflady i upijam łyk zielonej herbaty. Wstaję i kieruję się do garderoby. Słyszę pukanie do drzwi, a potem cichy głos przyjaciółki. Wystawiam rękę na zewnątrz, pokazując gdzie jestem i dalej zastanawiam się nad strojem.
-Bielizna musi być sexy!- woła na początek i przepycha się do przodu. Staje przed szufladą i zaczyna grzebać w środku. Wyjmuje czerwone, koronkowe stringi i stanik do kompletu.
-Czy ja idę na dziwkarski pokaz?- unoszę brew i patrzę na szmatki w jej rękach. -I tak w tym nie będę. A bielizna musi być odpowiednio dopasowana, więc odpuszczamy te twoje seksowne rady.- chichoczę, wyrywam jej komplet i wrzucam z powrotem do szuflady. W zamian za to wyciągam cielisty stanik bez ramiączek i takiego samego koloru bokserki.
-Stresujesz się?- pyta, siadając na białej leżance w kącie garderoby.
-Teraz? Jest mi wszystko jedno. Wczoraj się stresowałam.- wzruszam ramionami i biorę do ręki biały t-shirt, jeansy z dziurami i ruszam do łazienki. Po dwudziestu minutach wychodzę i siadam na łóżku, by dokończyć śniadanie. Taylor zajmuje miejsce obok i porywa tosta.
-Pisz mi jak i co, okej?- pyta, a ja potakuję i wywracam oczami, kiedy słyszę, że czas się zbierać. Przepraszam blondynkę za brak czasu dla niej i biegnę umyć zęby. Zabieram podręczną torebkę, do której wrzucam klucze, telefon, portfel i słuchawki i mknę na dół. Jenny stoi sama, nadzwyczaj uśmiechnięta i zrelaksowana. To na pewno była sprawka Justina. Musiał spędzić z nią noc, a jej było dobrze... FU! O czym ja myślę?! Ganię się za te obrzydliwe wyobrażenia i sztucznie uśmiecham się do siostry.
-Gotowa?- kiwam tylko głową i chcąc już być po wszystkim, znów zamykam się we własnym świecie muzycznym i SMSuje z Archibaldem.
Około południa jesteśmy już na miejscu. Rozglądam się dookoła i widzę zwykły magazyn. Przez chwilę mam wrażenie, że kierowca pomylił adresy, ale kiedy masywne drzwi otwierają się przed nami szeroko, dociera do mnie, że to po prostu dobrze urządzone miejsce na zdjęcia. No tak, czego się miałam spodziewać? Justin NIE JEST fotografem.
-Hej Juss!- Jenny nagle ląduje w jego ramionach, a ja mam ochotę zwrócić śniadanie. Poważnie? Oni mają zamiar się tak zachowywać na moich oczach? Justin jest już skończony.
-Witaj Jenny. Hej Sel.- podchodzi do mnie i chce mnie przytulić, a ja cofam się na krok i naklejam wielki, sztuczny uśmiech na twarz i błyskawicznie wyciągam przed siebie rękę.
-Cześć Justin.- trzepoczę rzęsami i spoglądam na zdezorientowaną siostrę. Ignoruję to i rozglądam się dookoła. Makijażystka, fryzjerka i stylistka już na mnie czekały. Doskonale je znałam- Penelopa, Julia i Leila. Towarzyszyły mi przy sesji do Elle. To jest moim pocieszeniem. Jedyne profesjonalne tu osoby, z którymi mogę porozmawiać.
-Selena!- krzyczą równocześnie i otaczają mnie ramionami. Grupowy uścisk jednak szybko się rozlatuje, bo przy nas zatrzymuje się Justin. Daje polecenia kobietą, a one tylko potakują i spoglądają co chwilę na moją sylwetkę. Dyskutują, a potem idą na kompromis.
-Dobrze, chodźmy cię pomalować.- Penelopa chwyta mnie za ramiona i prowadzi w stronę wysokiego krzesła przed kwadratowym lustrem, pooświetlanym małymi żarówkami.
-Od kiedy ty pracujesz dla Justina?- pytam, kiedy zajmuję wskazane miejsce.
-Bieber? To mój dobry kolega i jestem mu winna przysługę, dlatego tu jestem.- wzrusza ramionami z uśmiecham, a ja potakuję jak gdyby nigdy nic i powtarzam jego nazwisko. Justin Bieber... Justin Bieber...
-Za dziesięć minut ma być gotowa. Muszę ją uczesać!- woła Julia i już tupie ze zniecierpliwieniem swoim butem. Chichoczę, obserwując jej zachowanie w odbiciu lustrzanym i posłusznie wykonuję zadania, jakie daje mi Penelopa. Kiedy jestem gotowa, bacznie obserwuję swoje odbicie. Całkiem inna osoba- mocno podkreślone oczy eyelinerem i cieniem do powiek, sztuczne rzęsy, matowe usta i dobrze wyregulowane brwi. I w momencie moje włosy pociągnięte są do tyłu. Jęczę cicho, a Julia chichocze.
-Przepraszam, ale byłaś nieobecna.- tłumaczy, a ja wywracam oczami. Zaczyna je czesać, a potem psika jakimiś preparatami, które ochronią je przed temperaturą suszarki, lokówki, czy czego ona tam użyje. Zmacza całe włosy i zaczesuje je do tyłu. Nie robi przy nich za dużo. Zostawia w naturalnych lokach jakie się potworzyły. Na koniec Leila porywa mnie do garderoby, gdzie ubiera mnie w czarny strój kąpielowy, który ma paski przez środek klatki piersiowej. Do tego na ramiona zarzuca czarno białą marynarkę w paski i złoty łańcuch na szyję. Wychodzę gotowa w miejsce, gdzie robiona ma być sesja. Czarne tło, czarna podłoga i wszystko, na czym mogę siąść również czarne. Justin coś sprawdza przy aparacie, a ja czuję, jak mięśnie w dole brzucha się zaciskają. Stoi bez koszulki i widzę znów jego tatuaże. A wtedy przyłapuje mnie na obserwowaniu i z triumfalnym uśmiechem na twarzy zaczyna iść w moją stronę.
-Co się tak lampisz?- pyta, a ja wzdycham i wywracam oczami. -Podoba ci się to, co widzisz?
-Nie, możemy to mieć za sobą?- rzucam zdenerwowana, a on jest rozbawiony moją reakcją.
-Jak sobie życzysz, księżnisio.- mówi wysokim tonem i pcha lekko w stronę scenerii. Mówi mi, jak mam się ustawić, a wtedy pomieszczenie pustoszeje. Jestem sama z Bieberem, a serce wali jak szalone. Gotowe wręcz wyskoczyć z klatki piersiowej.
-Zarzuć włosami, zrób coś z nimi.- radzi, a ja robię to, co mówi. Zaczynam się nimi bawić i trząść we wszystkie strony. Widzę, jak w między czasie uśmiecha się w dziwny sposób- przez to zaczynam mieć dziwne mrowienie w brzuchu.
-Okej. Zaraz zjawi się tu drugi fotograf, który zrobi nam zdjęcia. Te są świetne. Jestem naprawdę niesamowita.- mówi i siada obok mnie. Wzruszam ramionami udając pewną siebie, a potem chichoczę. Całkowicie zapominam o tym, co on mógł robić z moją siostrą ubiegłej nocy. Tak dobrze mi się z nim rozmawiało i pracowało, że ta sesja mogła trwać i trwać.
-Co powiesz na kawę, jak skończymy?- pyta, a ja unoszę zaskoczona brew.
-Hm... Najpierw mnie pieprzysz, potem zachowujesz się jak kretyn i wariat, a teraz postanawiasz grać słodkiego romantyka, który znajomość zaczyna od kawy? Jesteś popieprzony!- śmieję się i zginam nogę, aby na niej siąść.
-Nawet nie wiesz, jak bardzo.- mruży oczy i uśmiecha się jednoznacznie. -To jak będzie?
-Oh, to nie jesteś z moją siostrą?- pytam zaskoczona, a on marszczy brwi.
-Że co? Skąd ci to przyszło do głowy?
-Słyszałam was w nocy...
-Jesteś nawiedzona. Ty mnie już wszędzie widzisz i słyszysz.- nagle zaczyna się ze mnie śmiać, jak z jakiejś wariatki, a ja nie wiedząc o co mu chodzi patrzę na niego, jak na kretyna. -Nie byłem u twojej siostry. Musiałaś mnie z kimś pomylić. Pracowałem do późna tutaj. Ryan, drugi fotograf to potwierdzi.- dodaje, a ja czuję się jak ostatnia idiotka. Skąd mi to przyszło w ogóle do głowy?
Od autorki: Hejka! Przepraszam, że rozdział dopiero teraz, ale nie dość, że mnie długo nie było w domu, to ciągle mi coś wypadło. A kiedy miałam chwilę wytchnienia, to najzwyczajniej nie miałam pomysłu na rozdział. Stąd on jest... Dziwny. Naprawdę. Przepraszam, ale on jest wręcz beznadziejny. Dodaję go tylko dlatego, że nie wiem, jak przejść do dalszej akcji, więc po prostu przesyłam Wam to. Mam nadzieję, że nawet takie "coś" Was ucieszy. Pamiętajcie, że im więcej komentarzy, tym szybciej rozdział! Buziaki, Claudia ♥
czytasz=komentujesz
Bardzo dobry rozdział, czekam na następny 💞👍🏾
OdpowiedzUsuńJuż myślałam, że się nie doczekam! :) Od razu chciałabym Cię przeprosić, ponieważ nie zawsze zostawiam po sobie jakiś ślad, a wiem, jakie to ważne. Bądź jednak pewna, że każdy Twój rozdział przeczytałam i teraz postaram się za każdym razem komentować. Wybacz też, ponieważ od września mogą to być zaledwie dwa zdania:( Ale teraz przejdę do treści...
OdpowiedzUsuńWidać od razu, że Selena nie jest obojętna na urok Justin'a. Okej, początek ich znajomości różnił się trochę od zwyczajnych, ale może to jest jakieś ułatwienie? Gomez nie jest typem osoby, która ucieka przed swoim cieniem i marzy tylko o tym, by zapaść się pod ziemię. Nie będzie unikać Justina tylko dlatego, że po pijanemu dała się zaciągnąć do łóżka. Ale ej no.. przecież ten pomysł z kawą nie był wcale taki zły. Kto nie lubi kawy? :O
A Nathaniel... okej lubię go, ale nie z Seleną. Single górą!♥
Poza tym relacja Biebera i Gomez okropnie mnie intryguje.. on cały czas chce ją jakoś lepiej poznać i się koło niej zakręcić, a ona umiejętnie trzyma go na dystans. No.. do czasu oczywiście. Get it, girl! <3
Czekam na nn :*
I zapraszam do siebie >> http://make-me-heart-attack.blogspot.com/
L x
Perfect,czekam na next :D
OdpowiedzUsuńCały czas zamęczam Cię o te rodziały na fb , bo są świetne, każdy blog czytam. Każdy rozdział po kolei, wszystkie są wspaniałe :)
OdpowiedzUsuńMogłabym to czytać i czytać, czekam na następny rodział
OdpowiedzUsuńMega jest to opowiadanie ^^ Czekam nnr :D
OdpowiedzUsuń